Rosyjski generał chciałby zrzucić bombę atomową na Rotterdam
Dla Polaków takie słowa są normą. Słyszymy tego typu groźby co jakiś czas. Dla Holendrów podobne stwierdzenia są jednak czymś nowym, czymś, co może budzić niepokój. O jakich słowach mowa? Rosyjski parlamentarzysta i emerytowany oficer wysokiego szczebla Andrieja Gurulewa wskazał, iż jego kraj powinien zrzucić bombę atomową na Rotterdam. Czemu? Bo jest to duży, łatwy cel, a jego zniszczenie mogłoby otrzeźwić Europejczyków i pokazać, że z Rosją nie ma żartów.
Przywołany wyżej oficer, w tym tygodniu, podczas jednego z najbardziej popularnych rosyjskich talk-show stwierdził: „Odkryłem, że prawie 50–60 procent europejskich zasobów paliw kopalnych znajduje się w Holandii. (…) Bardzo dobrze rozumiemy, jak możemy zadać krytyczne szkody, aby zmusić Europę do tego, by padła na kolana. To kwestia jednego dnia. Przy minimalnym użyciu broni jądrowej”. Powiedział były generał, wskazując, że gdyby Kreml tylko chciał, cały zachodni świat musiałby się obejść bez ropy i gazu. To iż zginęłyby setki tysięcy ludzi, to Rosjanina raczej nie interesuje. Nie ma się jednak czemu dziwić, tam jednostka nigdy się nie liczyła, gdy zaś chodzi o przeciwnika, no cóż. Oni sami sobie są winni.
Talk-show
To nie była pierwsza taka wypowiedź polityka, kilka miesięcy wcześniej już groził Rotterdamowi, skupił się wtedy jednak bardziej na broni konwencjonalnej. Teraz poszedł o krok dalej. Czy jest się czego obawiać? Trzeba tu wziąć pod uwagę kilka kwestii. Po pierwsze to program telewizji, w którym widzowie bardzo lubią przejaskrawione poglądy. Po drugie był to wielki powrót generała, po tym jak zniknął na pewien czas z mediów. Przed owym zniknięciem kilkukrotnie wystąpił jego gość, cierpiąc na „chorobę filipińską”, co zapewne nie spodobało się na szczytach władzy. Po trzecie trwają wybory do Europarlamentu, zasianie strachu w sercach głosujących to stara jak świat taktyka wpływania na wynik wyborów.
Za głośno
Emerytowany generał i człowiek Dumy powiedział to co zapewne chciało usłyszeć wielu Rosjan wierzących w moskiewską propagandę o bardzo złym zachodzie, z którym muszą walczyć na Ukrainie. Słowa te były jednak najpewniej powiedziane zbyt dosadnie lub nie były skonsultowane z samym Kremlem. Kilkadziesiąt godzin po wypowiedzi Gurulewa, Władimir Putin w wywiadzie dla międzynarodowych mediów, nazwał atak atomowy na zachód „nonsensem”. Wskazując, iż Rosja nie chce nikogo atakować, a tym bardziej zrzucać bomb atomowych na kraj NATO. „Wpadł na pomysł, że Rosja chce zaatakować NATO. Zwariowałeś? Czy jesteś głupi, jak tyłek świni (rosyjskie powiedzenie)? Kto to wymyślił? To nonsens, to nonsens” – powiedział gospodarz Kremla, gdy reporter zapytał go o atak nuklearny.
Źródło: AD.nl