Roosendaal przybywa na ratunek powodzianom
Mieszkańcy Roosendaal mają na co dzień kontakt z Polakami. Często kontakt tej jest jednak bardzo nieprzyjemny. To bowiem w tym mieście znajduje się niechlubny supermarket, którego klienci znad Wisły zatruwali życie okolicznym mieszkańcom. Gdy jednak w naszej ojczyźnie doszło do powodzi, w mieście miało miejsce pospolite ruszenie. W ośrodku kultury Bergspil zorganizowano magazyn, gdzie zbierano dary dla powodzian. Lokal ten szybko zaczął pękać w szwach. Holendrzy i niderlandzka Polonia masowo ruszyli bowiem z pomocą.
Z wózkiem
Wolontariusze prowadzący zbiórkę mieli w sobotę ogrom pracy. Do ośrodka przychodziło wiele osób. Mało kto przynosił pojedynczą zgrzewkę wody czy płyn do mycia. Większość oddawała wypełnione po brzegi torby darów. Zdarzały się też osoby, które po prostu docierały do domu kultury z pełnymi wózkami sklepowymi. Zadaniem zaś wolontariuszy było rozpakowanie tych darów, posegregowanie ich i zapakowanie do pudełek, dokładnie oznaczając, co w danym kartonie się znajduje.
Wielkie sprzątanie
Są więc pudła z żywnością z długim terminem ważności, środkami do mycia naczyń, kocami czy środkami do mycia i sprzątania powierzchni. Jak mówi dziennikarzom AD - Kasia Majchrowicz, współorganizatorka zbiórki, te ostatnie są najważniejsze: „Kiedy woda opadnie, należy przeprowadzić wiele prac porządkowych. Domy są pokryte gliną, ale podniósł się też poziom wód ściekowych, przez co wiele z nich jest naprawdę brudnych”.
WOŚP
Kto organizuje tę zbiórkę? WOŚP – Orkiestra Jurka Owsiaka nie gra tylko na początku roku. Działa ona przez cały czas i obecna zbiórka jest tego najlepszym przykładem. Pani Kasia należy właśnie do WOŚP, jest szefową tej grupy Roosendaal. Kobieta skrzyknęła swoich przyjaciół z Orkiestry i rozpoczęli działania. Szybko okazało się, że ich zapał stał się zaraźliwy. W magazynie zaczęli pomagać bowiem ludzie, którzy początkowo przyszli tylko przekazać dary.
Sukces
Szybko stało się jasne, że akcja okazała się wielkim sukcesem, nawet zbyt dużym jak na ośrodek kultury. „Zebraliśmy tyle rzeczy, że nasz magazyn jest już pełen” – mówi Paweł, inny z wolontariuszy, redaktorom AD. Gdy darczyńcy zaczęli przyjeżdżać do Bergspil pełnymi furgonetkami, trzeba ich było wysłać do Heijningen. Na miejscu nie było bowiem miejsca na aż tak dużą ilość darów.
Nie są obojętni
W akcję zbiórki, co zrozumiałe od samego początku, potężnie zaangażowała się holenderska Polonia. Swoje serca i portfele otworzyli również Holendrzy. Obywatele Niderlandów żyją z naszymi rodakami na co dzień. Polacy są ich współpracownikami, sąsiadami, klientami. Nie jesteśmy anonimowi. W efekcie w świadomości społecznej wydarzenia z województwa opolskiego i dolnośląskiego nie miały miejsca gdzieś „na drugim końcu świata”. Gdy Holendrzy słyszą, że w powodzi ucierpiała rodzina sąsiadów, a szef dowiaduje się, iż dom jego pracownika z Polski znalazł się pod wodą, sprawy te przestają być anonimowe. Swoje też robią sami Polacy. Jako naród zawsze potrafimy się ogromnie mobilizować w trudnych chwilach. Porzucamy wewnętrzne waśnie i działamy na rzecz lepszej sprawy z ogromnym zapałem i energią. Widzą to też sami Holendrzy, którzy często, jak napisaliśmy wyżej, dają się „zarazić tym entuzjazmem”.
Źródło: AD.nl