Punkty testowe w Holandii podpalane na zlecenie
Jeszcze kilka dni temu wydawało się, iż ataki na punkty testowe to tylko głupie, chuligańskie wybryki. Najnowsze zaznania dwójki młodych podejrzanych o podpalenie takiego miejsca w Urk wskazują jednak, iż sprawa ta jest dużo bardziej skomplikowana. Młodzi ludzie byli bowiem za to opłaceni i działali na zlecenie.
23 stycznia podczas zamieszek w Urk spłonął punkt, gdzie dokonywano testów na obecność COVID-19 wśród mieszkańców tej małej wioski rybackiej. Funkcjonariusze już parę godzin po podpaleniu rozpoczęli śledztwo. Trwało ono aż do 16 lutego, kiedy to aresztowano dwóch podejrzanych o dokonanie tego czynu zabronionego.
Robota na zlecenie
Zatrzymani za podpalenie to 21-letni mieszkaniec Urk i zaledwie 16-letni chłopak z Emmeloord. Obaj, podczas oddzielnych przesłuchań zeznali, iż ktoś zaoferował im pieniądze za podpalenie punktu wymazów. W efekcie adwokat podejrzanych złożył wniosek o dokładniejsze przesłuchanie innych świadków, by ustalić, kto może być zleceniodawcą. Sąd jednak odrzucił ten wniosek. Działanie to nie spodobało się obrońcy. Ten wskazuje, iż nie rozumie czemu policja i prokuratura nie chcą prowadzić dalej dochodzenia. Zdaniem obrońcy wszystko wskazuje bowiem na to, co mówią jego klienci. Nie mieli bowiem żadnego motywu ani celu w podpaleniu tego miejsca. Owszem mogą być winni, ale nie można zrobić z nich kozłów ofiarnych całej tej sprawy.
Przyznanie do winy
Czemu obrońca wskazuje, iż młodzi podejrzani mogą być winni? Ponieważ 21-latek pośrednio przyznał się do podpalenia. Wskazał bowiem, iż był na miejscu i wyłamał drzwi w punkcie testowym. Ogień jednak miał zaprószyć jego młodszy wspólnik. Co odpowiedział na to 16-latek. Jeszcze nic. On stanie przed sądem dopiero 6 lipca. Będzie to posiedzenie niejawne ze względu na wiek małoletniego.
Zleceniodawca
Czy na rozprawie 16-letaka zostanie podniesiony temat zleceniodawcy? Obrona na pewno będzie chciała go poruszyć. Prokuratura jednak nadal będzie zapewne obstawać przy swoim. Co innego jest bowiem zlecenie działania, a co innego działanie. Poszukiwanie zleceniodawcy to bowiem sprawa na zupełnie inne śledztwo. Te zaś ma na celu ukaranie młodych ludzi, którzy zniszczyli mienie publiczne.
Antyszczepionkowcy?
Zeznania te jednak rozpaliły część niderlandzkiej opinii publicznej. Niektórzy uważają, iż za akcją zniszczeń punktów testowych w całej Holandii stoją właśnie nie wandale, a np. antyszczepionkowcy, którzy chcą walczyć z ich zdaniem wyimaginowana epidemią. By jednak ich nie kojarzyć z całą sprawą, wysługują się często nastolatkami, których to wyczyny utożsamiane są ze zwykłym wandalizmem.