Przylecieli i co dalej? Holenderski problem Afgańczyków
Holandia po początkowym poślizgu rozpoczęła ewakuację Afgańczyków współpracujących z niderlandzkimi strukturami w kraju przejętym przez Talibów. Ogromem sił i środków ludzie ci przybywają z całymi rodzinami do Holandii. Coraz więcej osób zadaje sobie jednak jedno pytanie? Co dalej? Co dalej z tymi ludźmi i ich losem w krainie tulipanów.
Afgańscy tłumacze, personel pomocniczy ambasady Niderlandów w Kabulu, lokalni przewodniczy, ochroniarze, czy zaopatrzeniowcy. Wszyscy ludzie, którzy współpracowali z Holendrami i wyrazili taką chęć, są ewakuowali przez lotnisko w Kabulu do Europy. Po wylądowaniu w Schiphol ludzie ci trafiają do Groningen Zoutkamp, gdzie Centralna Agencja ds. Przyjmowania Osób Ubiegających się o Azyl (COA), stworzyła dla nich specjalny obóz, ośrodek, w którym mają przebywać do momentu rozlokowania ich w poszczególnych placówkach azylowych. Wielu Holendrów zastanawia się jednak co dalej? Czy ludzie ci będą żyć w ich kraju na ich koszt?
Wielka niewiadoma
Ile potrwa procedura azylowa, jak ludzie ci mają zaaklimatyzować się w Niderlandach? COA nie potrafi udzielić odpowiedzi na te pytania. Jak wskazują urzędnicy, jest zbyt dużo niewiadomych. To, co się teraz dzieje to bowiem coś nowego. W ciągu ostatnich 25 lat rząd ani urzędnicy odpowiadający za działania azylowe nie spotkali się z podobną sytuacją. Obecnie najważniejszą rzeczą jest zapewnić im dach nad głową i miejsce do spania. Co będzie dalej, to się zobaczy.
Kwarantanna i kursy
Mimo, iż wszystko to wydaje się organizowane na szybko, władze pamiętają o względach bezpieczeństwa. Każdy przybywający z Afganistanu ma przejść obowiązkową, 10-dniową kwarantannę. Na miejscu zaraz po kwarantannie ma odbyć się również mini kurs integracyjny. Ma on pomóc odnaleźć się w ośrodkach dla emigrantów, do których ludzie ci zostaną przeniesieni po kilku dniach.
Własne mieszanie
To bowiem w nich pozostaną do momentu otrzymania azylu. Potem trafią niejako pod opiekę gmin, które mają im zapewnić mieszkanie socjalne. Gdy samorząd znajdzie dom, uchodźca ma dwa tygodnie na przeprowadzkę. Takie przynajmniej są wstępne założenia.
Praca
W momencie gdy wiadomo już będzie, do jakiej gminy trafi uchodźca, rozpocznie się poszukiwanie pracy dla Afganki, Afgańczyka. Poszukiwania te prowadzone są przez uchodźcę i Radę ds. Uchodźców. Ustalane jest również, czy wymagane są dodatkowe szkolenia dla obcokrajowca, czy trzeba zwiększyć jego zdolności językowe itd. Podpisywana jest też umowa ubezpieczenia zdrowotnego, ustala się termin wizyty u dentysty itd. We wszystkim tym, przynajmniej w teorii, stara się pomóc Rada ds. Uchodźców.
Teoria a praktyka
Dlaczego w teorii? Bo opisany wyżej mechanizm działa w przypadku pojedynczych przypadków, które są rozłożone w czasie. Migranci z Afganistanu to nagła fala, którą będzie wyjątkowo ciężko „przerobić”. Służby liczą, iż od momentu lądowania w Schiphol do momentu zamieszkania we własnym mieszkaniu minie nie więcej niż 158 dni. Wielu jednak uważa, iż wraz ze wzrostem uciekinierów system ten może okazać się zbyt mało wydajny i wszystko się wydłuży. W tym czasie zaś życie tych ludzi finansowane będzie z budżetu państwa, czyli z pieniędzy nas wszystkich.