Przygotowania do ataku na sklep w Hadze

Przygotowania do ataku na sklep w Hadze

Wszystko wskazuje na to, iż przestępcy dobrze przygotowali się do ataku na haski apartamentowiec, w którym to na parterze znajdował się salon sukni ślubnych. Jak wskazuje prokuratura dwóch z zatrzymanych, podejrzanych o śmiertelną eksplozję, miało tydzień wcześniej zostać przyłapanych z czternastoma kanistrami. Oficerowie zatrzymali ich niemal na gorącym uczynku, ale nie zrobili praktycznie nic.

Jak podają holenderskie media, dokładnie tydzień przed dniem eksplozji nocny patrol policji złapał dwóch podejrzanych. Mieli w swoim samochodzie czternaście kanistrów z jakąś cieczą (najpewniej benzyną). Oprócz tego w pojeździe znaleziono ciężkie fajerwerki, gaśnice, latarki i dodatkową odzież. W efekcie dwóch mężczyzn z Roosendaal w wieku 23 i 29 lat zostało aresztowanych. Ludzie ci posiedzieli trochę na policyjnym „dołku”, a potem zostali zwolnieni i wrócili do domów.

 

Posiedzą

Teraz jednak aż tak się im nie upiecze. Pod koniec tygodnia. Sędzia śledczy przedłużył dla nich, a także dla pozostałej dwójki zatrzymanych, podejrzanych o eksplozję apartamentowca, areszt o 14 dni.  Decydując się na to, nie złagodził rygoru dotyczącego całkowitej izolacji. Zatrzymani nie mogą się więc kontaktować się z nikim oprócz swojego prawnika.

 

Podejrzenia

Po raz pierwszy od paru dni prokurator powiedział coś więcej niż „nie mogę się wypowiadać w sprawie dla dobra śledztwa”. Przekazał on, iż przebywający w areszcie mężczyźni podejrzewani są o podpalenie i spowodowanie eksplozji w budynku przy Tarwekamp oraz podpalenie pobliskiego pojazdu. Biały Range Rover stanął w płomieniach na chwilę przed eksplozją. Auto to zaś, jak przekazali okoliczni mieszkańcy, należało do właścicielki salonu ślubnego.

Przypadek opóźnił zamach

Wiele więc wskazuje na to, iż przestępcy od dłuższego czasu planowali atak na sklep z modą ślubną. Można podejrzewać, iż do wybuchu miało dojść już tydzień wcześniej. Przestępcy najprawdopodobniej chcieli pozostawić kanistry z łatwopalną substancją w salonie, a potem zdetonować na nich fajerwerki tworząc coś na kształt bomby zapalającej. Wpadli jednak przez to, iż policja przypadkiem zwróciła uwagę na ich furgonetkę. Są to jednak tylko przypuszczenia, których nie potwierdzają organy ścigania, czemu? „Interes śledztwa nie pozwala prokuraturze na dalsze wypowiedzi na temat aktualnego stanu dochodzenia, możliwego motywu i możliwej przyczyny wybuchu” - mówi jej rzecznik.

 

Pytanie

Jeśli jednak tak było, rodzi się dość znaczące pytanie. Skoro w aucie było wszystko do dokonania ataku, to dlaczego osoby te opuściły areszt? Dlaczego policja nie zadała sobie pytania co zatrzymani chcieli zrobić ze swoim ładunkiem?

Źródło:  AD.nl