Przygnębiające obliże niemarnowania żywności

Przygnębiające obliże niemarnowania żywności

Holendrzy nauczyli się nie marnować żywności. Nie chodzi tu tylko o samych mieszkańców Holandii, ale też i sklepy i restauracje, które wprowadziły mechanizmy zapobiegające wyrzucaniu jedzenia. Można więc powiedzieć, iż jest się z czego cieszyć. Paradoksalnie jednak tak świadome działania mogą uderzyć w najbiedniejszych mieszkańców krainy tulipanów. Jak to możliwe?

Zero waste

Holendrzy, między innymi dzięki rosnącym cenom w sklepach nauczyli się robić rozsądne zakupy, chodzić do supermarketów z kartką i wkładać do koszyka tylko to, co jest im potrzebne i co zużyją. Dzięki temu w koszach lądują tony jedzenia mniej niż jeszcze kilka lat temu.
Również sklepy nauczyły się oszczędzać. Tworzone są specjalne regały z produktami o krótkim terminie ważności, które kosztują ułamek standardowej ceny. W sklepach warzywnych można zaś za kilkadziesiąt centów kupić torby pełne owoców, które nie wyglądają już tak pięknie jak pierwszego dnia, ale nadal są w pełni zdatne do spożycia. W wielkim więc skrócie można powiedzieć, iż biznes i konsumenci naprawdę zaczęli myśleć w kwestiach zero waste i to powinno napawać dumą.

 

Druga strona medalu

Jest jednak i druga, dużo mniej chwalebna, strona tego medalu. Oszczędności te mogą już niedługo uderzyć w najbiedniejszych. Holenderskie banki żywności zaczęły bardzo obawiać się o to, czy będą mogły pomóc najuboższym. Punkty te bowiem informują o spadkach napływu towarów, które potem mogły ofiarować potrzebującym. Nie da się bowiem ukryć, iż wiele sklepów dawniej produkty z krótkim okresem ważności lub lekko podsuszone warzywa przekazywało właśnie do takich miejsc, z których potem były one rozdawane najuboższym. Teraz zaś po prostu nie ma czego przekazać.

 

20%

Jak wskazuje organizacja zrzeszająca niderlandzkie banki żywności, dostawy produktów spożywczych spadły o 20%. To zaś zwłaszcza teraz zimą, gdy wielu ubogich mieszkańców Holandii musi wydawać krocie na rachunki za energię, rodzi dość duży problem. W zimnych miesiącach zwykle bowiem zwiększa się liczba beneficjentów pomocy żywnościowej. W tym roku zaś zimowym wzrostom towarzyszą spadki darowizn.

Prośba

„Jednym z naszych celów jest walka z ubóstwem za pomocą żywności, która w przeciwnym razie zostałaby zmarnowana” – przekazał dziennikarzom Nu.nl członek zarządu holenderskiego banku żywności - Paul van Berkel. „Widzimy jednak, że walką z marnotrawstwem zajmuje się obecnie także wiele innych podmiotów, co ma dla nas konsekwencje”. Dlatego też banki zwróciły się z prośbą do sklepów, by te w zaistniałej sytuacji rozważyły możliwość albo „blokowania” pewnych transz produktów z krótkim terminem ważności, tak by mogły tracić do banków, albo też przekazywania im normalnych towarów.

 

Chwalebne i smutne

Rozmówca Nu.nl wskazuje, że rozumie klientów, wybierających towary o krótkiej dacie ważności. Robią bowiem z jednej strony coś dla siebie – oszczędzają, z drugiej dla planety – nie marnują żywności. Twierdzi jednak, iż trzeba pamiętać, iż co tydzień do banków żywności przychodzi 105 tysięcy osób, w tym około 40% poniżej 18 lat. Te tysiące bez pomocy banków po prostu będą głodować.

 

 

Źródło:  Nu.nl