Przerażony kierowca i dziwny błąd holenderskie policji
W miniony weekend policji udało się zatrzymać na autostradzie A2 samochód osobowy. Mundurowi podeszli do auta, biorąc kierowcę na muszkę. Podejrzewano, iż był to złodziej, który dzień wcześniej ukradł ten samochód. Jakież więc było zdziwienie policji, gdy okazało się, iż celowali oni z broni, do prawowitego właściciela pojazdu.
Nie ucieknie
Na kierowców-złodziei w Holandii polują nie tylko patrole policji. Monitoring nad drogami czyta tablice rejestracyjne, jeśli któraś z nich znajduje się w bazie, wskazując na skradzione auto, informacja taka jest przekazywana policji. Tak właśnie było w tym przypadku. Kamery namierzyły samochód wjeżdżający do kraju z terytorium Belgii. Auto to widniało w rejestrach jako skradzione. Po tych informacjach dyżurny wysłał kilka patroli w celu przechwycenia auta.
BTGP
Radiowozy dogoniły skradziony pojazd. Jego kierowca się zatrzymał. Oficerowie, biorąc zaś pod uwagę, iż za kierownicą może siedzieć groźny przestępca, z dokumentacji wynikało bowiem, iż auto zostało skradzione przy użyciu siły, zastosowali technikę BTGP. Jest to specjalne podejście do niebezpiecznych podejrzanych. Oznacza ono mniej więcej tyle, iż oficerowie podchodzą do danej osoby z wyciągniętą bronią, celując w jej stronę i są gotowi pociągnąć za spust, gdy tylko zobaczą coś podejrzanego.
Przestraszony kierowca
W ten sposób oficerowie wyciągnęli z samochodu i zatrzymali podejrzanego kierowcę. Człowiek ten był wyraźnie przerażony tym, co się stało. Nie przypominał kogoś, kto mógł ukraść samochód i to w bezpardonowy, brutalny sposób. Dla policjantów z Maastricht było to nieco dziwne. Złodziej mógł być jednak dobrym aktorem.
Nie grał
Chwilę później okazało się jednak, iż nie należał mu się Oskar. Jego zachowanie było prawdziwe, nie grał przed policjantami. Mężczyzna był przestraszony, ponieważ nie miał pojęcia, co się dzieje. Policja po sprawdzeniu dokumentów szybko zrozumiała skąd ten strach. Okazało się, że za kierownicą siedział prawowity właściciel samochodu, ten sam który wcześniej zgłosił jego kradzież. Auto udało się jednak namierzyć w Belgii. Holender więc po nie pojechał. Gdy zaś spokojnie wracał, został zatrzymany przez policję, która celując do niego, nakazała mu opuszczenie pojazdu. Przerażony po prostu nie rozumiał, o co chodzi.
Mundurowi również nie do końca rozumieli całą sytuację. Najpewniej jednak holenderski system nie zdążył zaktualizować danych i kierowca miał pecha, bo jego auto w bazie nadal widniało jako skradzione. Po wyjaśnieniu sytuacji policja oczywiście zwolniła mężczyznę i pozwoliła mu udać się w dalszą drogę.
Źródło: AD.nl