Proces w sprawie zabójstwa 17-letniej Lisy rusza w Amsterdamie. Sprawa, która wstrząsnęła całymi Niderlandami
Proces w sprawie zabójstwa 17-letniej Lisy rusza w Amsterdamie. Sprawa, która wstrząsnęła całymi Niderlandami
W Amsterdamie startuje dziś jeden z najbardziej wyczekiwanych procesów ostatnich miesięcy. Na ławie oskarżonych zasiada mężczyzna, którego prawdziwa tożsamość wciąż nie została potwierdzona. Według śledczych to 22-letni azylant, prawdopodobnie z Nigerii. Ma odpowiadać nie tylko za zabójstwo 17-letniej Lisy z Abcoude, ale również za brutalny gwałt, którego miał się dopuścić zaledwie kilka dni wcześniej.
Historia tej zbrodni poruszyła cały kraj.
Tragiczna noc w Duivendrecht
Wszystko wydarzyło się w nocy z 19 na 20 sierpnia. Lisa wracała po imprezie elektrycznym rowerem do domu w Abcoude. Tuż przed czwartą nad ranem zadzwoniła na 112 – powiedziała, że została zaatakowana przez nieznanego mężczyznę.
Niestety, kiedy policja dotarła na miejsce, było już za późno. Ciało dziewczyny znaleziono w rowie przy Holterbergweg. Została ugodzona nożem w szyję.
To nie była „kolejna tragedia”, o której ludzie zapominają po tygodniu. Ta sprawa uderzyła w poczucie bezpieczeństwa kobiet w całych Niderlandach i otworzyła dyskusję, która trwa do dziś.
Kim jest podejrzany? Pytanie bez odpowiedzi
Choć zatrzymano mężczyznę podejrzanego o zabójstwo i wcześniejszy gwałt, nadal nie wiadomo, kim właściwie jest. Przedstawia się jako „Chris”, twierdzi, że nie zna własnego nazwiska, i że przybył do Europy jako uchodźca przez Lampedusę.
Według informacji „Het Parool” miał opowiadać policji o dzieciństwie spędzonym w domach dziecka, problemach psychicznych i głosach w głowie. W czerwcu trafił do ośrodka azylowego w Ter Apel, potem do placówki w Amsterdam-Zuidoost.
W sprawie oskarżeń twierdzi jedynie, że „niczego nie pamięta”. Ani nie zaprzecza, ani nie przyznaje się do winy.
Wybuch społecznej frustracji
Po tragedii w kraju rozgorzała dyskusja, jakiej dawno nie było. Burmistrz Amsterdamu Femke Halsema nazwała przemoc wobec kobiet „plamą na społeczeństwie”. Media społecznościowe zalała fala wpisów kobiet, które mówią wprost: chcemy móc wracać bezpiecznie do domu – także nocą.
Ruszyła akcja „Wij eisen de nacht op”, w ramach której błyskawicznie zebrano pół miliona euro. Z kolei reaktywowana grupa Dolle Mina wyszła na ulice wielu miast, organizując protesty przeciw przemocy wobec kobiet.
W odpowiedzi część gmin zaczęła działać: więcej oświetlenia, kamery, przycięte krzewy w niebezpiecznych miejscach. Amsterdam zapowiedział też dodatkowe patrole policji skupione na bezpieczeństwie kobiet.
Skrajne reakcje i polityczne wykorzystywanie tragedii
To, że podejrzany jest azylantem, natychmiast wykorzystały środowiska antyimigracyjne i skrajnie prawicowe. W internecie pojawiały się hasła sugerujące, że chodzi o „przemoc antybiałą”, a przy miejscu zbrodni ustawiano znicze z napisami typu „White Lives Matter”.
Dla jednych była to sprawa bezpieczeństwa kobiet, dla innych pretekst do walki ideologicznej. Rodzina Lisy – jak przekazała organizacja Namens de Familie – wybiera milczenie i nie komentuje wykorzystywania tragedii do politycznych celów.
Co dziś w sądzie?
Prokuratura ma przedstawić materiał dowodowy, który do tej pory zgromadzono. Najważniejsze elementy to DNA i zapisy z kamer monitoringu.
Podejrzany został zatrzymany dzień po zabójstwie – początkowo jedynie za wcześniejszy gwałt. Dopiero później śledczy powiązali go również ze śmiercią Lisy.
Proces budzi ogromne zainteresowanie – sąd uruchomił nawet dodatkową salę do transmisji.
To dopiero pierwsza rozprawa, ale jej przebieg pokaże, jak mocno stoi oskarżenie i czy uda się ustalić choć trochę prawdy o człowieku, który twierdzi, że nie pamięta ani jednej z tych dramatycznych nocy.

Dodaj komentarz