Proces o dwie butelki coli
Sądzić można się o wszystko. Nawet o dwie butelki coli. Napój ten bowiem stał się podstawą toczącego się postępowania przed sądem okręgowym w Amsterdamie. Wszystko z powodu rzekomej kradzieży i perturbacji jakie miały miejsce po niej.
21-letnia kasjerka pracowała od sześciu lat w sklepie Albert Heijn. Sklep zwolnił jednak kobietę 16 listopada 2020 roku. Wszystko z powodu wspomnianej w nagłówku coli. Sprzedawczyni miała wziąć ze sklepu dwie butelki tego napoju gazowanego bez płacenia i wypić je w firmowej stołówce wraz z kolegą. Firma potraktowała to jako kradzież i zwolniła kobietę.
Proces
Ta jednak nie zgodziła się z takim obrotem sprawy i zgłosiła sprawę do sądu. Jak wskazuje, miała ona otrzymać zgodę od swojego przełożonego na użycie niewykorzystanego dodatku na posiłek. Jedyny jej błąd miał polegać na tym, że zapomniała poprawnie zarezerwować butelki za pośrednictwem punktu obsługi.
Supermarket zaprzeczył jednak w sądzie, iż jej pracownik otrzymał takie pozwolenie. Dla sieci była to więc kradzież, która w przypadku kasjerki jest o tyle znacząca, iż A.H. stracił do niej zaufanie. Ponadto jak informuje sklep, kobieta doskonale wiedziała czym to wszystko może się dla niej skończyć, ponieważ w oddziale w Amsterdamie znacząco zaostrzono przepisy po tym jak jego personel zbyt liberalnie traktował wcześniejsze zasady.
Nie było kradzieży
Sąd nie przychylił się jednak do wniosku sklepu. Stwierdził, iż kasjerka dopuściła się jedynie zaniedbania (oznaczenie butelki). Nie można bowiem mówić o kradzieży. Kobieta bowiem piła napój otwarcie, na stołówce, w towarzystwie liderów jej zespołu. Nie chowała się z nim, nie wynosiła go, a nawet poczęstowała kolegę. Tak nie zachowuje się złodziej.
Okres przejściowy
W efekcie sąd uważa, iż A.H. powinien podejść do sprawy o wiele bardziej pobłażliwie. Tym bardziej iż wprowadzając nowe, bardziej restrykcyjne sankcje, nie ustalił okresu przejściowego, aby pracownicy mogli się do nich przyzwyczaić. Wymiar sprawiedliwości uznał tęż, iż natychmiastowe zwolnienie w takiej sytuacji jest zdecydowanie zbyt wysoką karą. Prowadzący sprawę sędzia wskazuje, iż wszystko powinno skończyć się na zwykłym ostrzeżeniu. W efekcie supermarket musi ponownie przyjąć kobietę do pracy i wypłacić jej zaległe wynagrodzenie za okres od zwolnienia do przywrócenia do pracy.