Problem z azotem zablokuję budowę 1/3 domów

Problem z azotem zablokuję budowę 1/3 domów

Obecny rząd twierdzi, iż chce pomóc Holendrom znaleźć własny dach nad głową. Rzeczywistość nie wygląda jednak tak dobrze. Okazuje się bowiem, iż jedna trzecia projektów budowlanych może nie zostać zrealizowanych. Wszystko przez normy związane z emisją azotu.

Niedawne decyzje niderlandzkiego sądownictwa sprawiają, iż pod znakiem zapytania może znaleźć się 244 tysiące projektów budowalnych w kranie tulipanów. Dotyczy to w dużej mierze projektów budownictwa mieszkaniowego. Gdy zaś spojrzy się na projekty użyteczności publicznej, dane są jeszcze bardziej przygnębiające. Ponad trzy czwarte z zaplanowanych nowych szkół, szpitali, ośrodków zdrowia może nie powstać.

 

Bomba zegarowa

Takie konkluzje płyną z raportu Bouwend Nederland (BN), do którego dotarli dziennikarze AD. W dokumencie tym po raz pierwszy szczegółowo przeanalizowano wpływ przepisów dotyczących azotu na budownictwo w Królestwie Niderlandów. Arno Visser, prezes BN, mówi wręcz: „Bomba zegarowa stała się widoczna”. Bomba, która niedługo może wysadzić holenderskie budownictwo, jeśli rząd nie podejmie odpowiednich działań. Dlatego też cały raport został przekazany gabinetowi w Hadze.

 

Odrzucił i co?

Co zrobił rząd? Obecny minister budownictwa odrzucił koncepcje rozwiązania sprawy azotowej, proponowane przez poprzedników, uznając je za złe i nieefektywne. Sęk jednak w tym, iż od momentu przejęcia władzy nie zaproponował on alternatywy.

 

Sądy

Brak działań rządu to jeden problem. Drugim zaczyna być orzecznictwo sądów. W styczniu tego roku haski wymiar sprawiedliwości wskazał, iż rząd powinien zrobić więcej, by zapobiegać szkodom, jakie wyrządza azot na terenach chronionych. W efekcie więc rząd jest niejako przymuszany do zaostrzenia przepisów, na mocy prawa, które kiedyś sam stworzył.

Trzeba działać

Sytuację tę unaocznia właśnie raport Bouwend Nederland, mówi on bowiem jasno o wpływie obecnie istniejących przepisów na plany budowlane. Na stworzonej do tego celu mapie Holandii widać, iż kraj w niektórych miejscach przybiera kolor pomarańczowy, a nawet ciemnoczerwony, wskazując na trudności w możliwości rozpoczęcia nowych projektów budowalnych. Gdy zaś na wspomnianą mapę nanieść 631 tysięcy domów, które gabinet zobowiązał się wybudować do 2030 roku, okaże się, że aż 244 tysiące z nich może nigdy nie powstać.

„To dotyczy 138 miliardów euro inwestycji. (…) To absurd. Jako kraj nie możecie sobie na to pozwolić” – mówi Arno Visser.  Wskazując, iż w czterech prowincjach obecnie nie ma już praktycznie mowy o nowych inwestycjach, jeśli w rejonie nie uda się obniżyć poziomu azotu. Drenthe, Geldria, Overijssel i Brabancja Północna wydawanie licencji, pozwoleń na budowę, zostało praktycznie zamrożone.

 

Mniej niż zakładano

Z raportu tego wynika jeszcze jedna kwestia. Obnażyła ona przeszacowanie planów rządu. Nie powstanie 1,3 miliona nowych domów, jak pierwotnie zakładano, a zaledwie 631 tysięcy (o ile zmienią się przepisy azotowe).

Jak rząd, któremu przedstawiono raport, zareagował na zaprezentowane dane? Visser nie mógł odpowiedzieć na to pytanie, wskazując, że są to poufne informacje. Nie wiadomo więc czy przeraziło to decydentów. Możliwe jest jednak, iż szybko nic się nie zmieni. „W politycznej Hadze często dzieje się tak, że gdy problemy stają się zbyt duże lub niezrozumiałe, szybko są formułowane w zbyt abstrakcyjny sposób i odpowiada się na nie polityką zamiast działaniami” - mówi rozmówca AD. Sugeruje więc, iż decydenci mają tendencję do opisywania ich w bardzo ogólnikowy, abstrakcyjny sposób, używając pięknych górnolotnych słów. Debatują, zamiast działać. Zamiast rozwiązywać problem, po prostu o nim mówią.

Trzeba jednak mieć nadzieję, iż w tym przypadku coś wreszcie się ruszy. Z racji bowiem rosnącej liczby ludności królestwa o własne M będzie coraz ciężej.

Źródło:  NlTimes.nl
Źródło: AD.nl