Holandia zaczyna mówić po polsku!
Polacy, jedna z największych "mniejszości narodowych" Królestwa Niderlandów. Niezbędni, gdy chodzi o pracę, niezastąpieni, gdy trzeba powiedzieć kawał o obcokrajowcach czy znaleźć kozła ofiarnego. Gdy jednak chodzi o informowanie "mniejszości", o tym co się dzieje w kraju, Polacy w Holandii są na szarym końcu. Wiele wskazuje jednak na to, iż w najbliższych dniach sytuacja może się zmienić.
Poza systemem
Wielokrotnie mówi się, że wielu mieszkańców Królestwa Niderlandów żyje w gettach poza systemem. Określenia te najczęściej powodują, iż wyobrażamy sobie Turków, czy Marokańczyków mieszkających gdzieś na obrzeżach miast. Ludzie Ci nie uczą się języka, nie chcą się uspołeczniać, integrować z lokalnym społeczeństwem. Często ich jedyne źródło utrzymania to zasiłki przyznawane przez holenderskie urzędy.
Getta tworzą również nasi rodacy. Mają one jednak nieco inny charakter. Mowa tu najczęściej o „polskich domkach” w parkach wakacyjnych, czy „polenhotelach”. To małe enklawy polskości. Rodzima telewizja, gazety czy produkty spożywcze. Nasi rodacy codziennie chodzą do pracy, zarabiają na siebie, a robiąc zakupy w lokalnych sklepach, napędzają miejscową gospodarkę. Gdzie więc tu patologia getta? Ta odkrywa się, gdy spojrzymy na dostęp do informacji. Od tych bowiem jesteśmy prawie całkowicie odcięci.
Epidemia i co dalej
Braki te niezwykle brutalnie odsłoniła panująca w Holandii epidemia. Okazało się, że nie licząc kilku mediów polonijnych, nasi rodacy w Holandii są praktycznie odcięci od świata. Telewizja i radio nad Wisłą nie mówią bowiem o sytuacji w Królestwie Niderlandów. Holenderskie media pełne są newsów na temat COVID-19, ale pojawia się bariera językowa. W efekcie Polak widzi, że dzieje się coś złego, ale nie wie co dokładnie.
Polacy w Holandii na celowniku policji
Dobitnie świadczą o tym choćby ostatnie wydarzenia, gdy policja na terenie całej Holandii słyszała wiele polskich tłumaczeń wskazujących o tym, iż nasi rodacy nie wiedzieli o nowych przepisach. Polacy w Holandii, pijąc w parku, nie mieli pojęcia (przynajmniej w teorii), że jest zakaz zgromadzeń. Dziewięć osób w busie było zszokowanych nowymi przepisami dotyczących co najmniej 1,5-metrowej odległości w pojazdach itd. Służby nierzadko przyznają im rację. Wiele materiałów tłumaczonych jest na język arabski czy niemiecki, ale nie na Polski. Jest to jednak niewielka pociecha, a stróże prawa zwykle egzekwują przepisy, opierając się na starej rzymskiej maksymie „nieznajomość prawa szkodzi”.
Holandia zaczyna mówić po polsku!
Wiele wskazuje na to, że problem ten w przypadku epidemii zaczął być coraz bardziej widoczny. Rządzący między innymi na skutek działań związków zawodowych wspierających polskich pracowników, zrozumieli, iż z Polakami w Holandii warto dzielić się informacją. Coraz częściej można więc znaleźć materiały dla Polaków. Chociaż zapewne jeszcze wiele czasu upłynie, zanim na stronach urzędów będzie można znaleźć zakładkę w języku polskim, tak już w wielu instytucjach pojawiają się pierwsze tego typu działania.
Tolk en Vertaalcentrum Nederland zdecydował się umieszczać na swojej stronie internetowej polskie tłumaczenia konferencji prasowych rządu dotyczących epidemii koronawirusa w Niderlandach. Wszystko po to, by również nasi rodacy mogli być na bieżąco z tymi informacjami.
Obecnie dostępne jest tłumaczenie konferencji z 31 marca, które można obejrzeć tutaj.
https://vimeo.com/402857088?fbclid=IwAR1BjsVjQZ-JOiEMPMtA0d3Xc-REw1fhdbCAVQFTdseBqphjWvwLyJKxAUw
W przyszłości mają się pojawić kolejne materiały. Również agencje rządowe zastanawiają się nad podobnym działaniem. Czy więc w końcu Polacy w Holandii będą mogli wiedzieć co się wokół nich dzieje w świecie polityki i prawa? Przekonamy się już niebawem. Wiele wskazuje jednak, iż wszystko idzie w dobrą stronę.