Praga idzie śladem Amsterdamu

Praga idzie śladem Amsterdamu

Wielokrotnie pisaliśmy, iż władze stolicy Królestwa Niderlandów wkładają wiele energii i pieniędzy w działania mające ograniczyć napływach turystów do miasta. Goście, zwłaszcza ci bardziej imprezowi  potężnie utrudniają bowiem życie lokalnym mieszkańcom. Teraz tą drogą wytoczoną przez Amsterdam zamierza podążać też Praga.

Czesi mówią stop pijanym turystom, który przybywają do ich  stolicy tylko po to, by szaleć i imprezować. Władze w Pradze zdecydowały się zakazać zorganizowanych wycieczek po stołecznych piwiarniach. Działanie to ma doprowadzić do tego samego, o co od wielu lat walczy Amsterdam, czyli o zmianę profilu odwiedzających. Władze chcą mieć w mieście zamiast grup pijanych imprezowiczów ludzi, którzy wydadzą więcej w dobrych restauracjach, a zamiast barów będą zwiedzać miejsce kultury i historii w mieście.

 

Holenderska kalka

Samorządowcy z Pragi wskazują, że ich miasto jest bardzo dobrym miejscem do zorganizowania wieczoru kawalerskiego. Jest to jednak nie błogosławieństwo a przekleństwo. Jak mówi burmistrz, od lat do jego pięknej metropolii przybywają ludzie tylko po to, by się upić. Turyści tacy przyjeżdżają, chodzą od baru do baru, piją i palą (bo o "trawkę" tam też nietrudno). Powoduje to ogromne uciążliwości. Osoby takie hałasują, zaśmiecają miasto, często też wdają się w burdy. Jak wskazuje samorządowiec, aby zapanować nad sytuacją, w mieście trzeba było powołać do służby dodatkowych oficerów policji, a także zatrudnić więcej pracowników służb sprzątających.

Odstrasza

Sam hałas i bałagan to jednak nie wszystko. Praga, tak samo jak Amsterdam, chce uchodzić za miasto kultury, zabytków i historii. Stolica Czech ma bowiem czym się pochwalić. Przez pijackie wycieczki i mniejsze poczucie bezpieczeństwa ten wizerunek jednak kuleje. Dlatego też władze zakazały imprezowych wycieczek z przewodnikiem w godzinach od 22 do 6 rano. O tej porze bowiem jedynym co dało się w mieście zwiedzać, są bary i puby.
Pomysł ten nie spodobał się przedstawicielom gastronomii, którzy wskazują, że odbije się to na ich dochodach. Samorządowcy są jednak nieubłagani.

 

Kolejne kroki

Co jeśli rozwiązanie to nie przyniesie pozytywnych rezultatów, władze zapewne będą poszukiwać innych sposobów zmniejszenia uciążliwości. Czyżby więc i Praga prowadziła antykampanie reklamowe lub nakazywała zamykanie pubów o określonej godzinie? Czas pokaże. Najpierw samorządowcy muszą sprawdzić, czy obecne rozwiązanie się sprawdza.

 

Źródło: Nu.nl