Pracownicy holenderskich kolei skatowali Polaka
Holenderska prokuratura prowadzi sprawę przeciwko trzem pracownikom holenderskich kolei. Wszystko z powodu zastosowania brutalnej przemocy wobec polskiego obywatela i fałszowania raportów z niniejszego zajścia.
Sprawa dotyczy trzech nadzwyczajnych śledczych Kolei Holenderskich, czyli mówiąc w skrócie służb, które można by w Polsce porównać do Służby Ochrony Kolei. Mężczyźni ci interweniowali 30 grudnia zeszłego roku w stosunku do naszego rodaka. Polak, który padł ofiarą mężczyzn, nie był bez winy. Człowiek ten zdecydowanie zbyt dużo wypił. To zaś spowodowało, iż nie zdążył lub nie chciał udać się do toalety. Wybrał więc „przytulny” mur przy wejściu na dworzec od strony Provenierssingel w Rotterdamie. Funkcjonariusze, widząc to, iż ktoś dosłownie „olewa” holenderską kolej przystąpili do działania. Potoczyło się ono jednak dość specyficznie. Zamiast zatrzymać, wezwać policję, czy wystawić grzywnę trójka oficerów dokonała samosądu na Polaku.
Funkcjonariusze w wieku 30, 27 i 32 lat mieszkający w Rotterdamie (pierwszych dwóch) i Hadze (trzeci oskarżony), dopuścili się czegoś, co prokurator nazwał otwartą i brutalną przemocą. Oficerowie zaczęli bić obywatela RP. Gdy ten zaś się przewrócił, w ruch poszły buty i Polak został dotkliwie skopany.
Nie tylko pobicie
Każdego mogą ponieść emocje, tym bardziej, gdy konfrontuje się z człowiekiem pod wpływem. Pijany może być bowiem nieobliczalny, potrafi urągać, złorzeczyć, a nawet samemu zaatakować. Taki obraz działania funkcjonariuszy wynika zresztą ze sporządzonego przez nich raportu. Prokurator badający sprawę mógł w nim przeczytać, że Polak poszedł na nich z pięściami i zaatakował jednego z „sokistów”, funkcjonariusze musieli więc użyć siły, by go obezwładnić. W raporcie nie ma jednak słowa o pobiciu, a tym bardziej o kopaniu leżącego. Wszystko więc przebiegło zgodnie z regulaminem.
Monitoring
Raport z interwencji sporządzony przez jednego z trójki oskarżonych jest dowodem w sprawie i dotyczy drugiego zarzutu, jakim jest fałszerstwo. W dokumencie tym oprócz wspomnianych wyżej informacji możemy przeczytać jeszcze o szeregu zarzutów w stosunku do Polaka. Wszystko to jest jednak wyssane palca.
Dochodzenie
Sprawą zainteresowała się policja i prokuratura po informacjach od świadków całego zdarzenia. Podróżni wchodzący na dworzec poinformowali funkcjonariuszy, iż służby kolejowe stanowczo zbyt brutalnie obchodziły się z kimś przed dworcem. Policja i prokuratura rozpoczęła więc dochodzenie wyjaśniające, czy faktycznie doszło do przestępstwa. Raport z interwencji nie wykazywał żadnych uchybień. Gdy jednak skonfrontowano go z zabezpieczonym zapisem kamer monitoringu, okazało się, iż rzeczywistość rozmijała się z obrazem, jaki kreował dokument. Funkcjonariusze, zamiast pilnować porządku, stali się oprawcami. Jak bowiem inaczej nazwać sytuację, w której trzech ludzi kopie w brzuch leżącego mężczyznę.
Wszystko to doprowadziło do rozpoczęcia w tym tygodniu procesu przed sądem w Rotterdamie. Wyrok w sprawie jest raczej przesądzony, dzięki niezbitemu dowodowi w postaci nagrania wideo, na którym wyraźnie widać, iż atakującymi są służby kolei. Pytaniem otwartym pozostaje jednak kwestia kary. Tutaj sąd może chcieć wezwać pokrzywdzonego, by złożył zeznania, a także świadków zdarzenia, którzy poinformowali o całej sytuacji organy ścigania. Jeśli do tego dojdzie, proces może trwać miesiącami.