Pożar ugaszono, ale ludzie nie mogą wrócić do domów
Straż pożarna przez wiele dni walczyła z ogniem, który wybuch w piątek w Oss. Pożar udało się ugasić, ale ludzie mieszkający najbliżej pogorzeliska nadal nie mogą wrócić do swoich domów. Dlaczego?
Jak przekazał rzecznik gminy, domy nie ucierpiały od ognia. Płomienie, między innymi dzięki heroicznej walce strażaków, nie dosięgnęły zabudowań mieszkalnych. Budynki są jednak bardzo mocno zniszczone przez dym. Znajdowały się w jego obrębie przez wiele długich godzin i można by rzec, że się „uwędziły”. Chociaż wnętrza nieruchomości są nietknięte, to w środku można wyczuć odór pogorzeliska. Jak wskazują władze minie jeszcze przynajmniej kilka dni podczas, których budynki muszą być one wietrzone, by można było tam spokojnie, bez problemów zdrowotnych przebywać przez dłuższy czas. Nie wiadomo jednak czy meble, ubrania nie przesiąkły zapachem na tyle, iż konieczne będzie wyrzucenie ich lub też gruntowne pranie i czyszczenie budynku.
Pożar
Co jednak doprowadziło do tego, iż kilka rodzin musi mieszkać w hotelach lub u krewnych i znajomych? W nocy z czwartku na piątek doszło do pożaru w centrum dystrybucyjnym Vice Versa, w gminie Brabancja. W ogniu stanęła znajdująca się w obiekcie chłodnia, w której zwykle temperatura sięga minus 20 stopni. Strażacy walczyli z ogniem do niedzieli. Wtedy wreszcie żywioł udało się pokonać. Nie oznaczało to jednak końca akcji strażaków. Są oni nadal na pogorzelisku i rozgrzebują jeszcze tlące się szczątki. Kontrola taka jest niezbędna, by uniknąć nowych zarzewi ognia i kolejnego pożaru na gruzach hali.
Trudny przeciwnik
Płonące mięso, produkty spożywcze czy tłuszcze w magazynach i chłodni były bowiem doskonałą pożywką dla ognia. Widać to było podczas akcji gaśniczej. W piątkowy ranek wydawało się, iż ogień został opanowany. Szybko jednak znów się pojawił i ponownie zaczął obejmować budynek. Sytuacja była na tyle poważna, iż magazyn wypełniony od ziemi do sufitu drewnianymi paletami z jedzeniem gasiło ponad 250 strażaków. Wreszcie strażacy zdecydowali się, iż jedyną opcją wygrania z pożarem jest kontrolowanie wypalenie budynku. Nie było innego wyjścia bez ryzykowania życia i zdrowia strażaków. Ogień był po prostu zbyt silny.
Źródło: Nu.nl