Porwanie i zabójstwo premiera Holandii
Mark Rutte jest przez jednych kochany, przez innych zaś znienawidzonym niderlandzkim politykiem. Premier przetrwał już na swoim stanowisku nie jedną polityczną burzę. Teraz jednak grozi mu dużo większe niebezpieczeństwo. To bowiem nie dotyczy jego politycznej kariery a zdrowia i życia. Jak podają służby bezpieczeństwa, kartele narkotykowe planują porwanie, a może nawet zabójstwo prezesa rady ministrów.
Inny standard
Mark Rutte w porównaniu do polskich polityków najwyższego szczebla wyznacza zupełnie inne standardy. Gdy nasi jeżdżą opancerzonymi limuzynami, otaczają się ochroniarzami i z pojazdów wychodzą dopiero gdy miną barierki sejmu czy bramy budynku partii, tak holenderski polityk jeździ do pracy na rowerze. Korzysta z tych samych ścieżek rowerowych i chodników co zwykli Holendrzy. Nie otacza się wianuszkiem ochroniarzy, nie robi pokazówek, podczas których policja udaje zwykłych, przypadkowych rowerzystów. Jest premierem Holandii i między Holendrami się porusza.
Na celowniku
To jednak może się bardzo szybko i brutalnie zmienić. Jak przekazał w poniedziałek De Telegraaf i Nu.nl służby bezpieczeństwa podejrzewają, że Rutte jest na celowniku bossów zorganizowanej przestępczości w Holandii, najprawdopodobniej z narkotykowego półświatka. Po czym to poznano. Okazuje się, iż w ostatnim czasie zauważono w miejscu pojawiania się premiera wielu „spotterów”. Kim są ci ludzie? To osoby wywodzące się z półświatka, które przed zamachem lub porwaniem pilnują ofiary. Chodzi o to by przyszli zamachowcy/porywacze jak najlepiej poznali zwyczaje celu, znali jego plan dnia, drogi, którymi się przemieszcza, osoby, które spotka. Wszystko po to, aby jak najlepiej przeprowadzić swoją akcję. Skąd to wszystko wiadomo. Premier, jak wspomnieliśmy, jeździ sam, niemniej jednak cały czas jest pod baczną, acz subtelną opieką służb. To one, jak podają holenderscy dziennikarze, miały otrzymać już pierwsze niepokojące informacje o możliwym, planowanym zamachu na początku września. Teorie te były brane pod uwagę i rozważane. Teraz zaś „spotterzy” stali się realnym dowodem przestępczych przygotowań.
Milczenie
Oficjalnie wszystkie służby milczą w tej sprawie. Zarówno Prokuratura Krajowa prowadząca śledztwo w sprawie ewentualnego zagrożenia, jak i Rządowa Służba Informacyjna oraz Krajowy Koordynator ds. Bezpieczeństwa i Antyterroryzmu nie udzielają informacji mediom. W tej sytuacji nie ma się jednak czemu dziwić. Skoro zagrożona jest jedna z najważniejszych osób w państwie dochodzenie i jego tajność ma najwyższy priorytet.
Ochrona
O tym, iż coś zagraża premierowi, świadczy między innymi to, iż wokół niego pojawił się "tłok". Już w ubiegłym tygodniu, w bezpośrednim otoczeniu polityka widać było nowe osoby. Są to ochroniarze z Królewskiej i Dyplomatycznej Służby Bezpieczeństwa. Funkcjonariusze ci zapewne nie będą odstępować Marka Rutte na krok do momentu aż sytuacja kryzysowa nie zostanie zażegnana. Możliwe więc, iż skończą się wycieczki rowerowe, czy publiczne wystąpienia bezpośrednio przed grupami ludzi.