Pomóż sobie i swoim rodakom w Holandii
Może się to wydać paradoksalne, ale nikt nie zrobił tyle dobrego dla Polaków w Holandii co koronawirus. To on bowiem dosłownie potrząsnął rodzimymi mieszkańcami Niderlandów, jeśli chodzi o kwestie zakwaterowania Polaków. Sprawił, iż rząd w końcu zobaczył problem i postanowił działać. Postawiono już pierwszy krok. Teraz czas na następne. W jednym z nich możesz partycypować i Ty.
COVID-19 pomaga Polakom
Czy strach jest dobrym doradcą? Okazuje się, że tak. Obawa o własne zdrowie i życie może działać bardzo motywująco i pobudzać do działania ludzi w sprawach, które przez dziesięciolecia uważali za mało ważne. Tak właśnie było z polskimi migrantami zarobkowymi w Holandii i przybyszami z innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Ludzie ci od wielu lat żyli poza marginesem. O Polakach robiło się głośno tylko wtedy, gdy coś „zmalowali” lub gdy policja zamknęła jakiś obóz pracy, gdzie to Polacy, Rumuni, Czesi czy Węgrzy byli zastraszani i zmuszani do niewolniczej pracy. Sprawy te jednak, pomimo iż często kończyły się w sądach, nie miały realnego wpływu na politykę Królestwa Niderlandów w zakresie migrantów. Wszystko zmieniło się w 2020.
2020 był bez wątpienia rokiem COVID-19. Epidemia, jaką spowodował koronawirus, sprawiła, iż wielu ludziom, w tym, tym u władzy otwarły się oczy. Organizacje pozarządowe, jak i gabinet premiera szukali sposobów, by ograniczyć rozwój epidemii poprzez rozpoznanie potencjalnych ognisk zakażeń i miejsc, gdzie transmisja wirusa jest najszybsza. Badania te wskazały, iż jedną z największych wylęgarni patogenu są „polskie domki”. Temat ten, ze względu na duże zainteresowanie opinii społecznej, podłapali również dziennikarze. W Holandii pojawiło się w ubiegłym roku sporo materiałów pokazujących w jakich warunkach żyją nasi rodacy.
Niedowierzanie
Dokumenty te wywołały burzę w społeczeństwie. Holendrzy nie byli w stanie uwierzyć, jak w ich pięknym kraju ludzie mogą żyć w tak koszmarnych warunkach. Brud, wilgoć, pleśń, grzyb na ścianach, brak ogrzewania, materace na podłodze zamiast łóżek i dziesiątki osób w domku, gdzie powinny mieszkać 4 osoby. Widok ten był szokujący. W tym momencie wielu ludzi przestało się dziwić, dlaczego wirus w parkach wakacyjnych zdobywa tak duże żniwo. Polakom i innym migrantom zaczęto współczuć i zdecydowano się coś z tym zrobić.
Od słów do czynów
Zwykle na słowach się kończy. Epidemia jednak wymogła na władzach realne działania. Pracownicy migrujący mogą bowiem przenieść chorobę na Holendrów, czy zająć im ostatnie wolne miejsca w szpitalu. W efekcie, w lutym tego roku Izba Reprezentantów rozpoczęła działania mające poprawić los gastarbeiterów. Posłowie wypowiedzieli się między innymi za rozdzieleniem kwestii pracy i mieszkania dla migrantów zarobkowych. Wszystko po to, by pracownik w momencie zwolnienia nie stawał się również bezrobotnym. Ponadto politycy w obawie o sytuację epidemiologiczną wnieśli również, by znacząco poprawić komfort zakwaterowania tych ludzi w Holandii. Posłowie chcą, by każdy emigrant miał prawo do własnego pokoju! Postulat ten brzmi niczym sen, ale jest prawdziwy.
Poparcie społeczne
W tym miejscu warto wskazać, iż decyzje te podejmował stary parlament. Obecnie mamy nowy rząd. Związki zawodowe, reprezentujące między innymi pracowników migrujących chcą, by nowy gabinet kontynuował tę obraną drogę. Dlatego też FNV chce, by za pomysłami posłów opowiedziało się społeczeństwo. Związkowcy liczą, iż ogromny pozytywny odzew społeczny zmobilizuje polityków do działania.
Petycja
Dlatego też na oficjalnej stronie FNV można odnaleźć petycję, która nawołuje do:
- Tego, iż każdy pracownik migrujący miał własny pokój.
- Wstrzymania natychmiastowych eksmisji, (jeśli mają mieć miejsce, powinny być ustalane z dużym wyprzedzeniem).
- Zagwarantowania minimalnej ilości godzin pracy od momentu zatrudnienia. Tak, by pracownik faktycznie mógł zarobić, a nie tracił ostatnie oszczędności, opłacając domek.
- Zakazania norm wydajności pracy w logistyce.
Petycję tę można znaleźć na tej stronie FNV, następnie wybrać język polski i kliknąć podpisz petycję. Później zaś należy podać swoje imię i nazwisko, numer telefonu i adres zamieszkania. Dodatkowo związkowcy pytają się o to, czy podpisany mówi po angielsku i czy wyraża zgodę na kontakt z nim w związku z niniejszą petycją. Po wypełnieniu tych danych, wystarczy znów kliknąć przycisk "wyślij" i to wszystko.
Może się wydawać, iż jeden głos, jeden podpis nie ma znaczenia. Ankieta ta jest jednak skierowana do wszystkich pracujących w Holandii pracowników migrujących. Można ją bowiem przeczytać nie tylko w języku polskim czy niderlandzkim, ale też hiszpańskim, francuskim, angielskim lub portugalskim. W jedności bowiem siła.