Pomnik upamiętniający niewolnictwo nie przetrwał nocy

Pomnik upamiętniający niewolnictwo nie przetrwał nocy

Gdy wczoraj wspominaliśmy o pomniku postawionym w Vlissingen dla uczczenia ofiar niewolnictwa, pisaliśmy, iż jego twórcy obawiali się decyzji władz, czy te nie usuną pomnika. Władze nie zdemontowały monumentu w święto Ketikoti, monument jednak nie przetrwał nocy…

Starczyła jedna noc

Takie sytuacje pokazują, jak duże różnice panują w niderlandzkim społeczeństwie. Z jednej strony wczoraj król przepraszał za niewolnictwo, a jego słowa o zerwanych kajdanach wzbudziły ogromny aplauz. Z drugiej nieznani sprawcy, w ciągu zaledwie jednej nocy po postawieniu pomnika na bulwarze w Vlissingen, postanowili go zniszczyć. Monument został cały obklejony naklejkami, a na ziemi i murach w jego okolicy wandale napisali ksenofobiczne, rasistowskie hasła. „Wiem, że ludzie źle się zachowują, ale nie spodziewałem się tego. Skandal!" mówi artysta z Vlissingen, Zeus Hoenderop twórca monumentu, mocno przybity całą sprawą.

 

Rasizm

„To co się stało po raz kolejny podkreśla, jak ważne jest, abyśmy rozmawiali ze sobą o przeszłości niewolnictwa. Ignorowanie tego lub niemówienie o tym nie jest rozwiązaniem. I czy się z tym zgadzasz, czy nie, rasizm jest okropny. Kiedy się tu rozglądam, widzę wiele osób, które interesują się tym dniem. Nie pozwól, aby to smutne wydarzenie przyćmiło wszystko” – mówi w reakcji na to co się stało dziennikarzom AD minister Carola Schouten, gdy usłyszała o akcie dewastacji.

Na rękę władzy?

Kto to zrobił? Tego nie wiadomo. Policja szuka sprawców wandalizmu. Nikogo jednak nie aresztowano. Paradoksalnie to, co się stało, jest na rękę gminie. Samorządowcy bowiem nie chcieli pomnika. Stwierdzili, iż jest on niepotrzebny i miasteczko, które zarobiło najwięcej w Holandii na handlu niewolnikami, nie musi mieć takowego upamiętnienia, ciernia przypominającego ciemne karty historii. Władze nie chciały więc pomnika, dlatego też samowolnie postawili go mieszkańcy niejako w czynie społecznym.
Teraz samorządowcy zapewniają, iż gmina spróbuje usunąć graffiti z miejskich murów. Gdy czytają Państwo ten tekst, nie powinno już go tam być. Co jednak stanie się z pomnikiem? Ten stoi tam nielegalnie. Gmina nie zdecydowała się go jednak usunąć, ale nie będzie go czyścić. To należy już do samego artysty. Jeśli będzie chciał to zrobić, zapewne zabierze postument.

 

Gmina

Czy więc to gmina stoi za tym wszystkim? Oczywiście, że nie. Gdyby włodarze chcieli usunąć pomnik, zrobiliby to na mocy prawa. Za wszystko odpowiadają ruchy prawicowe. Widać to po samym grafity czy naklejkach, na których znajdują się hasła: „2070 – Biali w mniejszości” czy „Nie dla depopulacji. Walczcie ze zniszczeniem naszej rasy”.

Czy uda się złapać sprawców? Są na to spore szanse, ale funkcjonariusze na chwilę obecną nie chcą mówić zbyt dużo o toczącym się śledztwie.

 

Źródło:  AD.nl