Polskie wsparcie produkcji narkotyków
Przestępcy z Brabancji i Limburgii stworzyli sprawie działającą siatkę przemytniczą, która importowała półprodukty do produkcji narkotyków. Udało im się sprowadzić 100 000 kg środków, z których produkuje się amfetaminę i XTC. Większość substancji przywozili z Polski.
We wtorek rozpoczęła się sprawa przeciwko jedenastu mężczyznom podejrzanym o udział w imporcie i w składowaniu półproduktów niezbędnych do produkcji narkotyków. Prokuratura uważa, że mózgiem całej szajki, postawionej przed sądem w Den Bosch, jest Ad van V., to on miał organizować transporty i magazyny dla przywiezionego z Polski towaru.
Międzynarodowe dochodzenie
Cały proceder miał trwać przez kilka lat. Jesienią 2017 roku holenderska prokuratura i policja otrzymała informacje od polskiej sekcji Europolu, że z naszego kraju do Niderlandów kierują się podejrzane transporty. Z polskiej strony całą sprawę miał koordynować 53-letni mieszkaniec Turka, który regularnie jeździł do krainy tulipanów.
Po cynku otrzymanym od polskich kolegów po fachu, holenderskie organy ścigania natychmiast rozpoczęły śledztwo. Podczas sześciomiesięcznej obserwacji służby namierzyły 28 transportów. Ciężarówki, jak i samochody osobowe przewoziły między innymi kwas solny, metalom, fosfor czy sodę kaustyczną. Wszystko odbywało się prawie na skalę przemysłową, bo jak inaczej nazwać wysłanie do Holandii średnio 4 ton materiałów tygodniowo. Towary wyjeżdżały z Polski do Niemiec, a później trafiały do Holandii.
Międzynarodowy biznes
Dochodzenie wykazało, iż oprócz wspomnianego 53-latka, w sprawę było zamieszanych jeszcze kilku polskich kierowców. W Niderlandach zaś za składowanie odpowiadało 11 osób. Piątka z nich pochodziła z Venlo. W tym mieście zresztą, oprócz półproduktów, funkcjonariusze znaleźli w kwietniu ubiegłego roku laboratorium narkotykowe tworzące substancje odurzające w jednym z niepozornych morskich kontenerów. Oprócz tej lokacji funkcjonariusze odnaleźli jeszcze magazyny w Nuenen, Odiliapeel i Den Bosch.
Wyroki
Część podejrzanych w sprawie usłyszało już wyroki więzienia. Właścicielom szopy-garażu w Nuenen sąd wymierzył karę czternastu i dwunastu miesięcy pozbawienia wolności. Wymiar sprawiedliwości nie uwierzył mężczyznom, iż nie wiedzieli, co znajduje się na terenie ich nieruchomości.
Policja zdobyła też bardzo mocny materiał dowodowy przeciwko Ada van V. była świadkiem jego spotkania z Polakiem z Turka. Holender tłumaczył to tym, iż kontakt ten miał związek tylko i wyłącznie ze sprzedażą samochodu osobowego Polakowi. Sąd może i uwierzyłby w te wyjaśnienia, gdyby nie inne ich spotkanie w magazynie pełnym surowców do produkcji „prochów” na Siloweg w Den Bosch. Holendrowi nie pomoże również to, że niedawno został skazany za oszustwa na dwa lata więzienia (wyrok nie jest prawomocny, wniesiono apelacje).
Na najbliższych rozprawach wymiar sprawiedliwości ma zapoznać się z miejscami składowania, ilością przerzucanych towarów, a także strukturą całej przestępczej siatki. Prokuratura ma zaś domagać się dla Ada van V. siedmiu lat pozbawienia wolności.