Polskie BMW solą w oku Holendrów
O kierowcach BMW krążą już legendy dotyczące używania kierunkowskazów i ich nadprzyrodzonej umiejętności parkowania, dzięki której jednym samochodem potrafią zająć aż pięć miejsc parkingowych lub pozostawić go w takiej lokalizacji, która maksymalnie utrudnia życie innym. Wszystko to oczywiście tylko krzywdzące stereotypy, chociaż ten kierowca „bumy”, na polskich tablicach, w Vathorst, zdaniem niektórych Holendrów się nie wpisuje. Czy jednak na pewno?
Auto widmo
Społeczność Vathorst mówi o szaro-srebrnym BMW zaparkowanym od pewnego czasu przy Bergpas, jak o aucie widmie. Samochód stoi tam już od kilku tygodni. Za szybą BMW 520i można było zobaczyć nawet kartkę firmy skupującej pojazdy, która również zdała sobie sprawę, iż auto od dłuższego czasu nie było używane.
W dobrym stanie
Sprawą zainteresowali się nawet dziennikarze AD. Ci po dokładnym przyjrzeniu się pojazdowi nie stwierdzili, by coś mu dolegało. We wszystkich oponach jest ciśnienie, żadne płyny nie wyciekają z pojazdu, szyby ani blacharka nie zostały uszkodzone. Pojazd wydaje się być zdatny do jazdy. Poza tym mowa tu o BMW, którego wartość, mimo swoich lat, nadal oscyluje wokół kilku tysiącach euro. Jeśli ktoś więc chciałby się pozbyć tego auta, mógłby je spokojnie sprzedać.
Śledztwo
Redaktorzy postanowili więc spisać numery polskich tablic rejestracyjnych i spróbować dowiedzieć się czegoś więcej. Niestety działania te prawie nic nie dały. Nie udało się bowiem ustalić właściciela. Wiadomo jednak, iż auto ma ważną polisę w jednym z polskich towarzystw ubezpieczeniowych. To zaś oznacza, iż BMW może legalnie poruszać się po drogach.
Policja
Dziennikarze postanowili więc zgłosić się w sprawie BMW na policję. Tam rzecznik prasowy skomentował to jednym zdaniem. „Najlepiej zadać te pytania właściwej gminie”.
AD zgłosiło się więc do samorządu. Gmina wystosowała prostą odpowiedź, iż wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Obawy ludzi
Okazje się, że problem z polskim BMW mają tylko lokalni mieszkańcy, którym być może pojazd na polskich blachach szpeci okolicę. „Samochód można tam po prostu zaparkować” – pisze gmina, dodając „To nie jest obszar zabroniony. W związku z tym nie mamy powodu do usunięcia pojazdu, o tej sytuacji słyszeliśmy też już wcześniej”. Gmina owszem zauważa, iż miejsce, w którym pozostawiono polskie auto, jest nieco niecodzienne. Zwykle ludzie parkują tam, na raptem kilka chwil. "Uważamy, że to szalone miejsce, w którym zwykle nie parkuje się samochodu na tak długo, ale nie przeszkadza on, ani nie jest postawiony niebezpiecznie. Gdyby tak było, mielibyśmy inny rodzaj dyskusji”. Piszą urzędnicy, wskazując tym samym, iż skoro pojazd nie jest wrakiem i nie narusza przepisów, po prostu może tam stać.
Niesmak
Wszystko to jest nieco w niesmak Holendrom, ale ten kierowca BMW, mimo początkowego niedowierzania nie złamał żadnych przepisów. Policja zaś też nie może szukać kierowcy, bo nie ma do tego podstaw. Dlatego też pojazd Polki/Polaka może tam stać jeszcze przez dłuższy czas. Być może nasz rodak/rodaczka zaparkowała go tam i użyje go dopiero wracając do ojczyzny. Ma do tego prawo.
Musi jedynie pamiętać, iż w Holandii zdarzały się już przypadki, kiedy to ludzie celowo niszczyli takie pozostawione przez migrantów samochody, by potraktowane zostały jako wrak i odholowane, ponieważ, np. blokowały miejsce parkingowe dla Holendrów.
Źródło: AD.nl