Polskie auto w rowie i zaginiony kierowca

600 kg fajerwerków w domu jednorodzinnym

W poniedziałkowe popołudnie przechodzący drogą Oud Vossemeersedijk  piesi zobaczyli, iż w przydrożnym rowie znajduje się biały samochód. Był to mercedes na polskich tablicach rejestracyjnych. Bojąc się, iż mogło stać się coś złego, ludzie rozpoczęli poszukiwania kierowcy i ewentualnych pasażerów. Nikogo nie udało się jednak odnaleźć.

Po paru minutach, około godziny 13:40 na miejsce przybyli strażacy z Tholen i Bergen op Zoom. Oni również rozpoczęli poszukiwania kierowcy. Niestety bez rezultatów. To zaś paradoksalnie była dobra wiadomość. Brak rannych w pojeździe i na dość dużym obszarze wokół niego oznaczał, iż kierującemu ani nikomu w samochodzie (jeśli ktoś jeszcze w nim był), nic złego się nie stało.
Często bowiem jest tak, iż po samym wypadku nabuzowane adrenaliną ofiary, nawet mimo złamań, potrafią opuścić pojazd i przejść kilka, kilkanaście metrów, by potem gdy hormon przestanie działać, paść nieprzytomnymi z bólu na ziemię. Tu jednak tak się na szczęście nie stało.

 

Policja

Po kilku minutach na miejscu pojawili się również policjanci. Funkcjonariusze zabezpieczyli teren do przybycia firmy ratownictwa drogowego, której zadanie polegało na wyciągnięciu z rowu pojazdu. Następnie oficerowie rozpoczęli dochodzenie mające odpowiedzieć na dwa zasadnicze pytania. Kto prowadził samochód i jak znalazł się on w rowie?

Zjechał z drogi

Wstępne oględziny miejsca znalezienia samochodu, między Tholen i Oud-Vossemeer wskazują, iż był to incydent jednostronny. Nie brał w nim udział żaden inny pojazd. Nie doszło do żadnej kolizji. Możliwe więc, iż kierowcy polskiego auta na drogę wybiegło jakieś zwierzę i chciał je ominąć. Możliwe również, iż nie dostosował prędkości do warunków na drodze i auto wpadło w poślizg. Prawdopodobne są także inne opcje jak, np. zagapienie się w telefon, jazda na podwójnym gazie lub zwykła chwila nieuwagi a nawet zaśniecie za kierownicą.
Otwartym pytaniem jest również to dlaczego kierowca zostawił pojazd? Z jednej strony mógł on po prostu ruszyć po pomoc drogową do miasta. Z drugiej zaś będąc pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających postanowił zniknąć.

Jak wskazują holenderskie media, do miejsca odnalezienia samochodu w pewnym momencie miał zbliżyć się pieszo mężczyzna. Policja nie potwierdza jednak informacji jakoby miał to być kierowca. Możliwe więc, że to był zwykły pieszy.

 

 

Źródło:  AD.nl