Polski samochód porzucony po wypadku w Tilburgu

Zniszczyli BMW Polaków, bo nie chcieli by tam parkowali?

W Tilburgu, na parkingu przy Theresiaplein, od ponad miesiąca stoi samochód na naszych rodzimych tablicach rejestracyjnych. Zdaniem lokalnej społeczności uszkodzone auto zostało po prostu porzucone przez kierowcę i teraz stanowi ono problem i zagrożenie.

Kolizja

Jeden z okolicznych mieszkańców wskazał, iż widział on jak jakiś czas temu pojazd ten brał udział w kolizji na Kwaadeindstraat. Nie był to poważny wypadek, ot klasyczna miejska stłuczka. Kilka minut później kierowca zaparkował swoje czarne, uszkodzone auto na parkingu przy Theresiaplein.

 

Notatki

Kierowca zostawił za szybą notatkę, iż pojazd nie odpala, a obecnie trwa szacowanie szkód. Potem zniknął. Początkowo lokalni mieszkańcy nie mieli nic przeciwko. Wypadki się zdarzają, polski kierowca może zaś potrzebuje jeden, dwa dni, by zorganizować transport, który zabierze auto. Dni jednak zmieniały się w tygodnie. Właściciela pojazdu nie było widać, a czarne BMW stało, jak stało.

Porzucenie

W efekcie 6 września służby uznały ze auto zostało porzucone. Stwierdzono tak po opiniach okolicznych mieszkańców. Rozpoczęła się więc procedura mająca na celu usunięcie pojazdu. Na aucie pojawiła się też specjalna naklejka z informacją dla właściciela. 18 września odbyła się kolejna kontrola, podczas której służby znów zobaczyły, że auto nie zostało zabrane. W tym momencie na aucie służby nakleiły kolejną notatkę, z której wynikało, iż jeśli samochód nie zostanie usunięte w ciągu 3 dni, właściciel zapłaci karę. Jak jednak oficjalnie poinformowały służby, na dzień 6 października auto nadal było zaparkowane na Theresiaplein.

Wywiezienie auta

Czy samochód faktycznie został porzucony? Wiele na to wskazuje. BMW ma już bowiem swoje lata. Być może więc kierowca stwierdził, iż nie opłaca mu się już naprawiać pojazdu. Zostawi więc go na ulicy, licząc na to, iż nikt nie odkryje, kto jest jego właścicielem. Czy jest to możliwe? Wszystko zależy od tego jak bardzo zdeterminowane będą władze. Dysponując tablicami rejestracyjnymi, łatwo można odnaleźć kierowcę. Trzeba tylko chcieć i mieć czas kontaktować się z polską policją w tej kwestii. Działanie to nie jest jednak zbyt często praktykowane w Niderlandach.

Drugą kwestią jest to, czy pojazd ten nie jest samochodem widmem i np. nie ciążą na nim sankcje związane z brakiem przerejestrowania, czy zaległymi opłatami związanymi z podatkiem drogowym. Jeśli tak, to grzywny mogłyby przewyższyć wartość pojazdu. Dlatego też kierowca postanowił po niego nie wracać.

 

 

Źródło: AD.nl