Polka wykorzystana pod komendą policji w Den Bosch
Przed niderlandzkim sądem toczy się proces 29-letniego mężczyzny. Miał on wykorzystać seksualnie 50-letnią, bezdomną Polkę. Napastnik, jak zeznała ofiara, miał zerwać z niej ubrania, a następnie dokonać penetracji butelką lub gałęzią. Wszystko to miało się stać nieopodal komendy policji w Den Bosch.
„Nie mógłbym tego zrobić kobiecie. Pokłóciliśmy się i po prostu uderzyłem ją w ramię” – zeznał oskarżony, 29-letni Polak przed sądem. Mężczyzna ten został aresztowany 17 lutego ubiegłego roku, krótko po rzekomym gwałcie, który ofiara natychmiast zgłosiła na policję.
Inny podejrzany
Podczas serii przesłuchań nasz rodak początkowo nie umiał odpowiedzieć na pytanie jak to się stało, iż kobieta ma takie, a nie inne obrażenia w okolicy odbytu. W miniony piątek wskazał jednak, iż mógł ich dokonać nie on, bo jak mówi, on nic jej nie zrobił, a znajomy ofiary z Rotterdamu. Tę wersję kreuje też obrońca Polaka. „Nie można wykluczyć, że w gwałcie brał udział któryś z mieszkańców obozowiska” – powiedział prawnik.
Obozowisko?
Obozowiska? Tak. 50-latka i 29-latek mili być razem i mieszkać wraz z innymi bezdomnymi w obozowisku namiotowym w pobliżu komisariatu policji w 's-Hertogenbosch. Tryb życia bezdomnych był zresztą kolejnym argumentem, na który powoływał się obrońca. „Pili alkohol i nie widzieli niczego, co mogłoby wskazywać na gwałt” – powiedział, komentując zeznania pozostałych kloszardów. Wskazał również, iż owe obrażenia mogły powstać w naturalny sposób. 50-latka miała się regularnie upijać. To zaś „prowadzi do odwodnienia. A to może powodować twarde stolce, które z kolei mogą prowadzić do urazów odbytu” – zabłysnął znajomością biologii adwokat.
Krew?
Prokurator stwierdził jednak, iż nie ma takiej możliwości. Obrażenia były zbyt poważne, by mogło to wynikać z problemów z defekacją. Dodał również, iż poszkodowana była znaleziona półnaga, koło posterunku. Jej ubranie było podarte. Znaleziono też czerwone ślady na butelce po porto i gałęzi. To mogłoby zamknąć tę sprawę, ale dalsze dochodzenie nie wykazało, iż była to krew.
Pijany
Co dokładnie się stało? 29-latek nie pamięta. Wskazał tylko, że tego dnia był pijany i spał. Obudzili go policjanci, którzy zabrali go na komisariat. Mężczyzna został aresztowany i trafił do celi, w której nadal przebywa.
W Polsce
Co zaś z kobietą? Ta wróciła do Polski i nie zamierza brać udziału w procesie. Wysłała do sądu tylko list, w którym wskazała, iż nie chce przybyć na miejsce z racji wysokich kosztów podróży i strachu przed tym, który jej to zrobił. Chce zamknąć tę sprawę i mieć to już za sobą.
Wyrok
Prokuratura domaga się dla 29-latka kary 22 miesięcy więzienia i 75000 euro odszkodowania. Czy jednak sąd przychyli się do tego wniosku? Czy dowody są wystarczające? Przekonamy się za dwa tygodnie.
Źródło: AD.nl