Policja wezwana do pożaru Poeldijk

Ogromny pożar w De Meern. Czy to przypadek?

W piątkowy wieczór, około godziny 21, w przedsiębiorstwie w Poeldijk, w Westland pojawiły się płomienie. Tę szybko ogarnęły cały budynek. Po chwili ogień zmienił cały gmach w jedno majestatyczne gorejące ognisko, z którego języki płomieni wiły się kilka metrów w górę. Gdy na miejsce przyjechali strażacy, szybko musieli prosić o wsparcie. Nie potrzebowali oni jednak kolejnych zastępów kolegów po fachu, a policji. Sytuacja była tak "gorąca", że do pożaru musiały przybyć jednostki prewencji z psami.

Poeldijk to wieś, w której ma swoją siedzibę firma produkująca i konserwująca łodzie. W efekcie na terenie płonącego zakładu znajdowało się drewno, tworzywa sztuczne, kleje, farby, rozpuszczalniki, płótna i inne elementy, które nie za bardzo lubią się z ogniem, ponieważ są dla niego idealną pożywką. Żywioł więc miał na czym przybrać na sile, by po chwili rozprzestrzenić się na znajdujący się obok sklep z materiałami budowlanymi, gdzie również znajdowało się dużo łatwopalnych substancji. W efekcie oprócz bardzo silnego ognia, w niebo unosiły się kłęby dymu. Z racji zaś tego, iż mógł on być toksyczny, do lokalnych mieszkańców wysłano AlertNL, by zamknęli oni okna i jeśli mogą pozostali wewnątrz budynków.

Akcja gaśnicza

Żywioł był tak silny, iż o godzinie 23 strażacy, którzy skierowali do walki z płomieniami aż 15 pojazdów, cały czas walczyli z bardzo silnym ogniem. Zamiast ratować budynek, priorytetem stało się zabezpieczenie okolicznych zabudowań, by pożar nie przeniósł się i na nie.

Policja

Strażacy mieli więc pełne ręce roboty. W pracy tej jednak przeszkadzali im ludzie. Podziwiać ogień przyszło bowiem tylu gapiów, iż ogniomistrzowie po prostu nie mogli działać. Co więcej, widzowie tego całego „spektaklu” nie pozostali tylko bierni. Strażacy informowali, iż ludzie ci nie tylko blokowali im możliwość dotarcia do ognia, utrudniając prowadzenie działań, ale też fizycznie atakowali ogniomistrzów, np. ich odpychając. Zapadła więc decyzja o wezwaniu policji.

Prewencja

Na miejsce przybyła prewencja, która ustawiła się kordonem między strażakami a tłumem. Widok oficerów w pełnym rynsztunki i psów policyjnych uspokoił trochę widzów, którzy zrobili kilka kroków wstecz. Dzięki temu strażacy mogli już swobodnie działać. Stróże prawa widząc jednak napiętą sytuację, postanowili jeszcze pozostać na miejscu, aż sytuacja całkowicie się nie uspokoi, a strażacy zakończą pracę.

 

Źródło:  AD.nl