Policja rozwiązała zagadkę śmierci 51-letniego Polaka z Bunschoten
Holenderskiej policji udało się rozwiązać szokującą zagadkę dotyczącą naszego rodaka, którego znaleziono całego we krwi, siedzącego na krześle ogrodowym przed jednym z domów w Spakenburgu, w Bunschoten. 51-latek został brutalnie pobity. Za ten czyn zakończony śmiercią Polaka, ma odpowiadać inny nasz krajan.
Na krześle
Cała sprawa zaczęła się niczym z filmu kryminalnego. Przed domem na Westdijk siedzi ze spuszczoną głową mężczyzna w średnim wieku. Nie budzi on jednak zainteresowania przechodniów. Ci rozpoznają w nim bezdomnego, który często spał na okolicznych ławkach. Tego dnia widocznie postanowił skorzystać z mebli na czyimś placu.
W końcu mieszkaniec posesji postanowił obudzić 51-latka. To się jednak nie udało. Holender momentalnie zrozumiał, że coś jest nie tak. Polak nie spał, był nieprzytomny. Wyglądał tak, jakby go ktoś pobił, było sporo zakrzepłej krwi. Gospodarz zadzwonił po policję i pogotowie. Lekarze przez tydzień walczyli o życie mężczyzny, niestety bezskutecznie.
Przemoc
Dochodzenie wykazało, iż bezdomny zmarł na skutek przemocy. Kto jednak mógł być jej sprawcą? To mimo prowadzonego śledztwa było zagadką dla stróżów prawa przez sześć miesięcy. Po tym czasie pojawił się jednak przełom. Przełom spowodowany zeznaniami innego naszego rodaka.
35-latek
W miniony wtorek na komendę policji w Bunschoten-Spakenburg przybył 35-letni S.O. Polak ten przekazał stróżom prawa, iż jest zamieszany w sprawę pobicia 51-latka. Mężczyzna został przesłuchany, a później aresztowany. Okazało się bowiem, iż nie jest on świadkiem, a jednym ze sprawców.
Bójka
20 czerwca ubiegłego roku w porcie Spuiplein miało dojść do bójki między 51-letnim mężczyzną a 35-letnim podejrzanym i jeszcze jedną osobą. Człowiek, którego później znaleziono na krzesełku, został pokonany. Na koniec został skopany i otrzymał kilka ciosów w głowę, które doprowadziły do uszkodzeń mózgu. Uderzenia te były jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Cztery dni po tym starciu 51-latek zapewne źle się poczuł i usiadł na krzesełku przed domem, gdzie stracił przytomność. Być może, gdyby wtedy przechodnie natychmiast zareagowali, bezdomnego udałoby się uratować. Niestety pomoc dotarła do niego zbyt późno.
Sam chciał
Jak wskazuje adwokat 35-latka, jego klient nie chciał wyrządzić ofierze śmiertelnej krzywdy. Dodał, iż wedle zeznań jego klienta, zmarły często brał udział w bójkach i kłótniach i nie wiadomo kto sprowokował tę, której zamazane fragmenty, po zeznaniach zatrzymanego, udało się znaleźć na jednej z kamer monitoringu.
Dodał również, iż trudno powiedzieć czy ciosy, jakie zadał bezdomnemu jego klient, były śmiertelne. Ofiara mogła bowiem później wdać się w inną sprzeczkę lub choćby upaść gdzieś doznając obrażeń.
Podsumowując te wątpliwości adwokat prosił o zwolnienie 35-latka z celi do czasu procesu. Sąd się jednak na to nie zgodził. W efekcie mężczyzna pozostanie w celi do czasu rozprawy, która mieć będzie miejsce pod koniec roku.
Źródło: AD.nl