Policja chce zmian prawa po śmierci 11-latki
Holandią wstrząsnęła niedawna śmierć 11-letniej dziewczynki, która została zadźgana na jednej z ulic krainy tulipanów. Dokonał tego znany policji, niestabilny emocjonalnie, 29-latek. Dlatego też wiele ludzi ma żal do mundurowych, iż nie zareagowali wcześniej. Policja jednak nie mogła praktycznie nic zrobić, toteż jej szef oficjalnie wzywa do zmiany prawa po wydarzeniach w Nieuwegein, by taka sytuacja nigdy się już nie powtórzyła.
„Zrozumiałe, ale niesprawiedliwe” - tak mówi o reakcjach ludzi wysoki rangą oficer policji Michel de Roos, zastępca dowódcy policji w środkowej Holandii. Funkcjonariusz doskonale rozumie wzburzenie i złość Holendrów. Rozumie, iż skupiają się one na policji z racji „wiedzieli, ale nie reagowali”. Jak jednak mówi oficer, jego podkomendni nie mogli nic zrobić, dodając „Od dziesięciu lat domagamy się wprowadzenia zmian do systemu opieki zdrowotnej”. Mundurowy wskazuje bowiem, iż to nie wina ludzi a systemu i przepisów, jakie obowiązują w Holandii.
Robota dla rządu
Zdaniem funkcjonariusza atak na dziecko jakiego dopuścił się agresywny mężczyzna z poważnymi problemami psychicznymi, powinien być poważnym znakiem ostrzegawczym. Czymś, co doprowadzi do zmian. „To nie jest incydent, ale wynik problemu strukturalnego. Jeśli politycy nie podejmą fundamentalnych decyzji, które rzeczywiście wpłyną na poprawę opieki nad pacjentami z ciężkimi schorzeniami psychicznymi, coś takiego po prostu się powtórzy” – mówi oficer, dodając - „W obecnym systemie nie da się zapobiec takim śmiertelnym wypadkom”.
Dziesiątki zgłoszeń dziennie
Jak wskazuje mundurowy, holenderski system opieki psychiatrycznej nie jest wydolny. Wiele osób, które powinno być stale pod obserwacją, znajduje się na ulicach. Rocznie tylko w rejonie Holandii Środkowej policja otrzymuje 15 tysięcy zgłoszeń o ludziach niestabilnych. „Jeśli istnieje bezpośrednie zagrożenie (mężczyzna zachowuje się agresywnie- red.), służby ratunkowe natychmiast się tam udają. Jeśli jednak otrzymamy zgłoszenie dotyczące zdarzenia, które miało miejsce wczoraj, przekazujemy je lokalnemu zespołowi podstawowemu lub prosimy lokalnego policjanta o umówienie spotkania ze zgłaszającym. Lokalny policjant może następnie zwrócić się do innych partnerów, na przykład spółdzielni mieszkaniowej lub placówki opieki psychiatrycznej, z pytaniem, co można z tym zrobić” – przekazuje szef policji.
Współpraca ta jednak nie zawsze się układa. Braki kadrowe, niedofinansowanie placówek opiekuńczych sprawiają, iż nie ma tam miejsca dla wszystkich. Wiele rodzin też nie chce, by ich krewni tam trafiali, chociaż same nie potrafią się nimi dobrze opiekować.
Zabójca
W przypadku zaś Hamzaha L., nożownika, który zabił 11-letkę, policja znała jego przeszłość już wcześniej. Została powiadomiona o jego przeprowadzce do Nieuwegein. Funkcjionariusze kontaktowali się w jego sprawie ze służbą zdrowia i zrobili praktycznie wszystko, co można było w granicach prawa.
Policja nie może bowiem śledzić kogoś, pilnować go na każdym kroku, jeśli człowiek ten jest niewinny. Tego feralnego dnia nie mogli też podjąć interwencji wcześniej, bo do momentu ataku 29-latek nie zachowywał się agresywnie.
Dlatego też mundurowi chcą zmian w prawie, tak by system opieki nad osobami chorymi psychicznie był szczelniejszy i efektywniejszy. Tak, by jeśli człowiek niesie zagrożenie, można go było sprawnie odizolować i poddać leczeniu, by nie chodził po ulicach.
Źródło: AD.nl