Polak znów powiedział o parę słów za dużo…

Przyjaciel wyleciał w powietrze, a on stanął przed sądem

Jedna z zasad dotyczących kontaktów z policją mówi, że funkcjonariusz zawsze wie lepiej. Zwłaszcza gdy policjant żyje w kraju całe życie, a Ty jesteś tylko przyjezdnym. Niestety nie wszyscy o tym pamiętają. Dobitnym przykładem jest tutaj nasz rodak, który ewidentnie skierował do kontrolującego go oficera o kila słów za dużo.

O parę słów za dużo

Nasz 41-letni rodak mieszkający w Utrechcie wdał się w „gorącą” dyskusję z dwoma oficerami policji, którzy kontrolowali go kilkanaście dni temu. Mężczyznę namierzono z alkoholem w ręku. Jeden z funkcjonariuszy chciał na to przymknąć oko. Drugi stwierdził jednak dobitnie, iż Polak dostanie mandat. Wtedy, jak wspomina w sądzie nasz rodak, mówiąc po holendersku, ale z wyczuwalnie słyszalnym rodzimym akcentem, coś w nim nie wytrzymało i pękło. Wypowiedział o parę słów za dużo. W efekcie, oprócz mandatu związanego z piwem, 41-latek wylądował w sądzie za obrazę funkcjonariusza na służbie.

 

Proces

Nasz rodak wchodząc na salę rozpraw był wyraźnie poddenerwowany. Opisując swoją sytuację niejednokrotnie podnosił głos, gestykulował. Widać było, iż pomimo kilku dni od całego zajścia on nadal przeżywa tamte wydarzenia. Sędzia widząc, iż rosnące wzburzenie w Polaku, starała się go uspokoić. Pyta, go czy właśnie ten mandat tak go wzburzył. Polak potwierdził, wskazując, iż zaczął mówić o raku (iż tacy oficerowie to rak na tkance społecznej), począł kląć. Jak zapewnia oskarżony, nie było to skierowane jednak bezpośrednio do oficera, ale wyrażało jego emocje dotyczące całej sytuacji. Sędzina prowadząca sprawę ma jednak wątpliwości, iż złość ta nie była ukierunkowana na funkcjonariuszy, tym bardziej iż mężczyzna stwierdził, że policjant go chyba nienawidzi.

Gdy sąd zaczął pytać o inne kwestie, nasz rodak wyraźnie przygasł, uspokoił się. Na pytanie, czy jest alkoholikiem, odpowiedział używając wyjątkowo wyważonych słów. Przyznał, że pije, ale tylko wtedy, gdy ma problemy, gdy jest mu źle. Zdarzało mu się pić przez cały tydzień, ale to miało miejsce raz na dwa miesiące. Nie pił również wtedy przez cały dzień. Z jego słów wynikało, że pije, by ukoić ból i cierpienie.

 

Terapeuta

Tę sytuacja potwierdza przed sądem również terapeuta Polaka. Mówi, iż Polak ma problemy natury psychologicznej, pojawiają się u niego napady lękowe i czasem to one są tłumione alkoholem. Ponadto nieraz już jego rodzina zrywała z nim kontakt, co bardzo go przybijało. Ucieczką dla niego są gry komputerowe, to w nich potrafi się wyciszyć, uspokoić, zapomnieć o wszystkim.

 

Przeprosiny

Na koniec 41-latek znów zabrał głos. Jeszcze raz potwierdził, iż te parę słów, które wypowiedział to efekt emocji, a nie złej woli, złorzeczenia komuś. By to potwierdzić, przywołuje fakt, iż następnego dnia pojawił się na komendzie, by przeprosić policjantów. Zapewnił również, że jeśli będzie to niezbędne może ich znów przeprosić.

Słowa te najprawdopodobniej zrobiły wrażenie na sądzie. Ten skazał bowiem Polaka na warunkowy nakaz prac społecznych. Ponadto ma on obowiązek uczestnictwa w terapii, by zwalczyć swoje problemy i lęki. Słysząc taki werdykt, nasz rodak wyraźnie się uśmiechnął. Widać było, jak spada z jego barków ogromny ciężar. Na prośbę sądu, by zaś stawić się na terapii, zapewnił, iż da na niej z siebie wszystko.