Polak zginął po policyjnym zatrzymaniu

Czego nie można mieć w samochodzie w Holandii

Kilka dni temu pisaliśmy o interwencji policji w Rotterdamie, która zakończyła się śmiercią zatrzymanego. Jak wynikało z relacji świadków, policjanci użyli wobec mężczyzny zdecydowanie zbyt dużej siły. Niedawno w sprawie pojawiły się kolejne informacje. Okazało się, iż zmarłym 32-latkiem był nasz rodak — Mateusz.

Tydzień temu w piątek policjanci w Rotterdamie dokonali zatrzymania uciekającego 32-latka. Zatrzymanie to zakończyło się tragicznie. Mężczyzna krótko po interwencji policji źle się poczuł i zmarł. Oficerowie po aresztowaniu nie chcieli zdradzać, kim była ofiara ich interwencji. Już teraz jednak wiadomo, iż był to nasz rodak. Jak mówi przedstawiciel rodziny Polaka, jego rodzice są w szoku po tym, co się stało. Dodają również, iż ich syn miał problemy psychiczne.

 

Przypomnijmy

Policja ścigała zdezorientowanego mężczyznę po tym, jak miał prowadząc rower uderzyć i lekko uszkodzić samochód Holendra. Oficerowie dopadli Polaka na 's-Gravenweg. Tam też chory psychicznie człowiek spotkał się z agresją ze strony policji. Oficerowie, zamiast starać się rozmawiać, uspokoić jakoś zdezorientowanego podejrzanego, porazili go prądem. Później zaś, gdy 32-latek usiłował wstać, usiedli w kilka osób na nim. Jak wskazali świadkowie mieszkający w okolicy, najpierw było słychać krzyki, później płacz, by po chwili zapadła złowroga cisza.
Gdy policjanci spostrzegli, że zatrzymany jest nieprzytomny, wezwali karetkę. Polak trafił do szpitala, ale zmarł jeszcze tej samej nocy.

 

Co się stało?

Rodzina zmarłego zatrudniła prawnika w Holandii. Liczą bowiem, iż dzięki temu poznają prawdę o tym co się stało z ich synem. „Rodzina oczywiście bardzo chciałaby wiedzieć, co dokładnie się stało i jak to się stało, że ich syn zmarł” - przekazał adwokat holenderskim mediom.

 

Zebrać materiał

Na samym oświadczeniu się jednak nie kończy. Krewni wraz z prawnikiem proszą wszystkich świadków, by przekazali nagrania adwokatowi. Każdy taki materiał jest ważny, nawet na najkrótszym nagraniu, czy rozmytym zdjęciu może znajdować się coś, co pomoże poznać prawdę o śmierci mężczyzny. Rodzina prosi również, by nie publikować tych materiałów w sieci. Jest to bowiem bardzo bolesne dla rodziny.

 

Dziennikarze

Prawnik Polaków zwrócił się również do ekipy programu telewizyjnego Ewouta Genemansa o zabezpieczenie zdjęć z akcji policyjnej. Jak się bowiem okazuje twórcy programu tego wieczoru byli podczas zatrzymania Polaka z agentami w ramach programu Bureau Rotterdam i zarejestrowali przynajmniej część tych tragicznych wydarzeń.
Wiadomo już, iż materiały te trafiły do policji. Adwokat również chce pełne kopie, na wszelki wypadek, by nic się nie „zgubiło”.

Niejasności

Rodzina zmarłego nie mówi, iż policja skatowała ich syna. Nie feruje ona żadnych wyroków. Chce po prostu wiedzieć, co stało się z 32-latkiem. Polak był chory. Być może z racji ataku schizofrenii nie wiedział nawet, gdzie jest i co się z nim dzieje w tym feralnym momencie. Dlatego tak ważne jest dochodzenie. Dochodzenie, które musi uwzględnić wszystkie aspekty, takie jak przerażenie świadków, którzy zgodnie twierdzą, iż policja była zbyt brutalna. Czy może w świetle kamer oficerowie chcieli się popisać, dodać trochę dramaturgii do spektaklu i to zabiło Polaka? A może faktycznie mężczyzna całkowicie zignorował policyjne nakazy i nie było innego wyjścia.
Nad przebiegiem śledztwa prowadzonego przez Krajowy Departament Śledczy ma czuwać wynajęty prawnik. Ma on również sam zbierać materiał, by móc potem skonfrontować go z ustaleniami policji.  Na efekty prac obu stron będzie trzeba zapewne jednak poczekać nawet kilka miesięcy.

 

 

Źródło:  AD.nl