Polak zatrzymany za przemyt ludzi

Porwanie w wykonaniu nastolatków

Pies to najlepszy przyjaciel człowieka, mówi znane przysłowie. Wiele jednak wskazuje, iż nie zgodzi się z nim trójka Albańczyków w wieku 20, 24, 25 lat. Ludzie ci bowiem zostali przyłapani przez czworonoga i ich dalekosiężne plany wzięły w łeb. Przez psiaka problemy może mieć również 56-letni Polak.

„Pies wędrowny”

Albańczycy chcieli dostać się do lepszego świata, przepłynąć przez Morze Północne i zawitać w Wielkiej Brytanii, gdzie liczyli, iż zaczną nowe, dostatnie życie, z dala od nędzy, jaką wiedli w swoim kraju. Jak jednak dostać się na Wyspy Brytyjskie, gdy nie spełnia się warunków, jakie stawia Królestwo po opuszczeniu Unii Europejskiej? Odpowiedzią na to pytanie miał być transport na czarno. Albańczycy liczyli, iż siedząc cicho w ukryciu uda im się przekroczyć granicę na pace jednej z ciężarówek. Niestety mieli pecha. Namierzył ich nos „psa wędrownego”.

 

Czworonożny oficer

Policja działająca w porcie w Rotterdamie od wielu lat korzysta z „psów wędrownych”. Pod tym dziwnym określeniem, ukryte są psy tropiące, przeszkolone do wywąchiwania ludzi czy narkotyków. Zwierzęta te jednak nie obwąchują toreb, ale spacerują po ternie portu między ciężarówkami czekającymi na załadunek na promy. Ich przewodnicy wędrują z nimi (stąd nazwa), od naczepy do naczepy i dają pracować receptorom psiego nosa.

Zatrzymanie

Receptory te zwietrzyły trop przy ciężarówce prowadzonej przez 56-letniego obywatela Rzeczypospolitej. Zwierzę wyczuło ludzi i dało znać swojemu panu, iż w naczepie ciężarówki jest ktoś, kogo nie powinno być. Gdy funkcjonariusze weszli na pakę, odnaleźli tam ukrytych trzech obywateli Albanii. Cała trójka została aresztowana i przekazana AVIM, policji ds. cudzoziemców. W efekcie zatrzymani najprawdopodobniej zostaną wydaleni z kraju. Wątpliwe bowiem, by z powodzeniem wystąpili o azyl.

Polak z problemami

Zatrzymany został również 56-letni kierowca – Polak. Postawiono mu zarzut przemytu ludzi. Czy jednak mężczyzna stanie przed sądem? Nie jest to takie pewne, jak może się wydawać. Wszystko zależy bowiem od tego czy wiedział o swoim „ładunku”. Wielokrotnie było już tak, iż kierowcy padali „ofiarami” przemytu, kiedy to ludzie chcący dostać się do Wielkiej Brytanii po prostu sami rozcinali plandeki lub zrywali plomby i wchodzili między przewożone na przyczepie towary bez jakiejkolwiek wiedzy kierowcy. Czy tak było i w tym wypadku? Prowadzone jest śledztwo. Na chwilę obecną służby nie zdradzają, czy plomby na drzwiach były zerwane lub płótno było rozcięte.

 

 

Źródło:  Ad.nl