Polak zaszalał na placu zabaw
Plac zabaw powinien być miejscem pełnym radości dla dzieci. Dlatego tez, gdy 11 maja na jednym z placów w Gorinchem pojawił się nasz 26-letni Polak M.J., będący w okolicy rodzice zaczęli na niego z uwagą patrzeć. Nie był to bowiem tatuś z malcem, a dorosły obcy człowiek. Czego on tam szukał? Nikt nie chciał tego sprawdzać. Gdy nasz rodak zaczął zachowywać się podejrzanie wobec kilku chłopców, natychmiast wezwano policję. Ta zaś miała duże problemy z opanowaniem migranta.
Przybyły na miejsce patrol spotkał 26-latka obok konstrukcji, po której wspinały się dzieci. Oficerowie już z daleka widzieli, iż ma on w ręku butelkę alkoholu. Stróże prawa podejrzewając, iż może on być pod wpływem, postanowili działać spokojnie. Grzecznie poprosili o okazanie dowodu osobistego. Nie chcieli eskalacji przemocy. W okolicy były przecież maluchy.
Obraza oficera na służbie
Niestety nic z tego nie wyszło. 26-latek, zamiast pokazać dokumenty, chciał uciec. Doszło do scysji z oficerami. Wszystko to nie tylko widziały dzieci. Również słyszały, jak Polak zaczął wyzywać kobietę w mundurze. Na szczęście być może nie wszystko zrozumiały. M.J. nie znał niderlandzkiego, więc obrażał oficerów po angielsku.
Ruchy frykcyjne
Oprócz słów Polak przeszedł do czynów. Nie zaatakował pani oficer, ale starał się ja polizać, wykonywał też ruchy, które jednoznacznie kojarzą się z sypialnią, a nie placem zabaw. Mimo to policjanci starali się zachować spokój, ale nic to nie dało. Gdy oficerowie próbowali aresztować Polaka, doszło do szarpaniny. By go utemperować potrzebnych było 5 stróżów prawa.
Proces
Po czymś takim Polak stanął przed sądem. Podczas procesu w czwartek bronił się: „Jeśli ktoś mnie zaatakuje bez powodu, mam prawo się bronić” – przekazał. Potem obarczył winą o wszystko dzieci, do których podszedł na początku „Widziałem dwójkę dzieci, które wszystko niszczyły. Nienormalne zachowanie”.
Nie jestem zboczeńcem
Co zaś z zachowaniem wobec policjantki? „Nie jestem zboczeńcem. To są wymysły” – skwitował zachowanie wobec kobiety 26-latek. Nasz rodak uważa zresztą, iż policja chce go wrobić w nie tylko w to, ale i inne przestępstwa. Czekają go bowiem jeszcze dwa inne procesy pod koniec czerwca i w lipcu.
Do domu
W ostatnich słowach sprawy dotyczącej sytuacji na placu zabaw M.J. stwierdził: „chcę zostać deportowany”. Sąd może zdecydować się na taką karę, ale nie sędzia policyjny, który jest niejako odpowiednikiem kolegium do spraw wykroczeń, a to właśnie przed takim znalazł się nasz rodak. „Zachowałeś się skandalicznie. Twoje zachowanie było szalone” – powiedział sędzia wskazując, iż nie może nałożyć na niego takiej kary, jak chce oskarżony. Za to co się stało 26-latek został skazany na tydzień odsiadki.
Źródło: AD.nl
Dodaj komentarz