Polak zabił i uciekł. Policja szukała go przez 2 dni

Polak zabił i uciekł. Policja szukała go przez 2 dni

Nasz rodak oskarżony jest o doprowadzenie do śmiertelnego wypadku drogowego, a następnie ucieczkę z jego miejsca. Później zaś Polak miał nie zatrzymać się na wezwania policji i starać się zbiec przed wymiarem sprawiedliwości. Na szczęście wspólne wysiłki organów ścigania z Niemiec i Holandii sprawiły, iż pirat drogowy trafił do aresztu.

Wypadek

Do wypadku pomiędzy BMW, którym podróżowały trzy osoby a motocyklem, na którym jechały dwie doszło w niedzielne popołudnie w Lengel. Na odcinku drogi między 's-Heerenberg i Zeddam prowadzący BMW uderzył w motocykl. Na skutek tego z jednośladu spadły wspomniane dwie osoby. Kierowca motocykla 67-latek nie przeżył tego wypadku. Jego 62-letnia partnerka, z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala, w którym walczy o powrót do zdrowia.

 

Ucieczka

Po wypadku kierowca BMW nie zatrzymał się, by pomóc ofiarom, nie wezwał nawet pomocy. Po prostu odjechał, tak jakby nic się nie stało.  Około godziny 11:00, gdy kierowca w 's-Heerenberg zobaczył radiowóz holenderskiej żandarmerii, dodał gazu i zaczął uciekać. To nieco zdziwiło oficerów. Nie ścigali oni bowiem BMW. Po tym jednak jak zareagował na ich widok kierowca auta z Bawarii, ruszyli w pościg.

 

Drzewo

Pościg za samochodem skończył się kilka kilometrów dalej. Kierowca prowadził BMW z bardzo dużą prędkością kierując się w stronę Zeddam. Wjechał do wioski, gdzie szczęście go opuściło, zawiodły też umiejętności. Pojazd otarł się o jedno drzewo i zatrzymał na drugim. Kierowca na szczęście zdążył jednak wyhamować tak, iż zderzenie to nie okazało się zabójcze ani dla niego, ani dla pasażerów.

Na piechotę

Systemy bezpieczeństwa niemieckiego auta sprawiły, iż całej trójce udało się opuścić pojazd o własnych siłach i dalej uciekać na piechotę przez wioskę. Jeden ze zbiegów dość szybko wpadł w ręce policji. Drugi nieco później został złapany przy wiatraku na Bovendorpseweg. Trzeci mężczyzna wymknął się jednak obławie.

 

Gazem

Policji udało się go namierzyć dopiero we wtorek po południu na stacji w Kleve.  Mało brakowało i ostatni zbieg, którym okazał się Polak, prowadzący BMW podczas wypadku, znów wymknąłby się stróżom prawa. Mężczyzna już wsiadał do samochodu i starał się odjechać, na szczęście jeden z mundurowych w ostatniej chwili zdążył psiknąć gazem pieprzowym w uciekiniera, obezwładniając go. W ten sposób 24-latek trafił do aresztu, dołączając do 24-latka z Doetinchem i 28-letniego Litwina.
Teraz wszystkich czeka proces, w którym to najwyższy wyrok może otrzymać właśnie nasz rodak. To bowiem on prowadził i to on tchórzliwie uciekł, zamiast pomóc ofiarom.

Źródło:  AD.nl