Polak w więzieniu odnalazł to czego brakowało mu przez całe życie

Bandi zagryzł Leona, czy matka trafi za kraty?

Nasz rodak stanął przed sądem w Holandii. Mężczyzna odpowiada za dźgnięcie swojego współlokatora. Mimo nałożonej na niego kary jest jednak szczęśliwy. W więzieniu znalazł bowiem coś, czego mu przez całe życie brakowało.

Polak gdy wszedł na salę sądową, prezentował się nienagannie. Nie był w garniturze, ale pasiasta koszula, dopasowane spodnie i modne trampki nie pozwalały odgadnąć, iż oskarżonym jest polski bezdomny mieszkający w Holandii. Mężczyzna wkrótce po wejściu zwrócił się do sądu, oferując pełną współpracę: „Chciałbym ci wszystko powiedzieć i odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania”.

Dźgnięcie

Dlaczego Polak znalazł się przed sądem? Oskarżony wieczorem, 23 stycznia, zeszłego roku miał dźgnąć swojego współlokatora w ramię. Czemu to zrobił? Polak stwierdził, iż widział, jak głowa jego współlokatora zmienia się w głowę jego byłego pracodawcy, z którym wiążą się bardzo traumatyczne przeżycia. Brzmi to dziwnie, ale sporo wyjaśnia tu stan mężczyzny, gdy to się stało. Nie był on całkiem sobą. Policja przybyła na miejsce zdarzenia użyła w jego wypadku słowa „zdezorientowany”, co oznacza zwykle niepoczytalność.

Szalony?

Mimo owej niepoczytalności ani obrona, ani prokuratura nie chciały iść tą drogą. Obie strony stwierdziły, iż Polak nie jest szalony. Nie jest w pełni niepoczytalny, by mógł nie odpowiadać za swoje czyny. Ewentualna zaś obserwacja niepotrzebnie przedłużyłaby więc cały proces.
Zresztą sam oskarżony uważa, że jest z nim bardzo dobrze. Owszem przyznał przed sądem, iż ma pewne problemy psychologiczne, które musi przezwyciężyć, by życie wróciło na właściwe tory. Był zresztą leczony w Polsce. Problemy Polaka potwierdził również jeden z biegłych, który spotkał się z mężczyzną przed procesem. Stwierdził on, iż Polak faktycznie musi być leczony, ale nie pod przymusem. Po opuszczeniu więzienia sam po prostu musi udać się do kliniki zdrowia psychicznego.

 

Więzienie

Polak obecnie przebywa w więzieniu. Co jednak dziwne nie jest to dla niego karą. Mężczyzna czuje się tam bardzo dobrze. Przed sądem nazwał odsiadkę nawet „najszczęśliwszym okresem w życiu”. Jak to możliwe? Bezdomny ma jedzenie, dach nad głową, własne miejsce do spania. To jednak nie wszystko. „Spotkałem kogoś w więzieniu. Kogoś, kogo szukałam całe życie. Jesteśmy zakochani” – powiedział sędziemu.

Super

W efekcie żądanie prokuratora w postaci czternastu tygodni więzienia mężczyzna przyjął nawet nie ze spokojem, co z radością. „Jeśli muszę siedzieć dłużej, jestem z nim (szczęśliwy z partnerem- red)” – powiedział nasz rodak. „Ale oczywiście mam też nadzieję, że wkrótce będziemy razem wolni”.
W ostatnich słowach mężczyzna wyraził zaś skruchę: „Wstydzę się tego, co zrobiłem i zasłużyłem na karę, jaką mi wymierzycie”.

 

Wyrok

W zaistniałej sytuacji sąd orzekł, ku radości prokuratora i oskarżonego, karę czternastu tygodni więzienia, z czego cztery ostatnie zostały mężczyźnie warunkowo umorzone. Po wyjściu na wolność czeka go zaś nadzór kuratorski i w co wierzymy szczęśliwe życie ze swoją drugą połówką poznaną w zakładzie karnym.

 

Źródło:  AD.nl