Polak siedzi rok za kratami bez wyroku
Holenderski obrońca naszego rodaka mówi o tym, iż „miarka się przebrała” i domaga się natychmiastowego zwolnienia swojego klienta z aresztu. Adwokat wskazuje bowiem, iż nie można przetrzymywać niewinnego człowieka tyle czasu za kratami. Tym bardziej, teraz gdy śledztwo nie posuwa się w ogóle na przód. Czy to samo sąd zrobiłby rodowitemu Holendrowi?
Prawnik Ton van den Biezenbos zgłosił się do sądu wskazując, że jego niewinny klient powinien natychmiast zostać zwolniony zza krat. Polak oskarżony jest w sprawie zabójstwa Petera Hovensa z Oss. Z tego też względu trafił do tymczasowego aresztu. Ten miał trwać możliwe krótko, jednak z uwagi na koronawirusa cała procedura uległa wydłużeniu. W chwili obecnej wiele procesów jest zawieszonych.
Zabójstwo
27-letni Mateusz D., którego przed sądem reprezentuje wspomniany już obrońca, odpowiada za zabójstwo 63-letniego Petera Hovensa z Oss. Człowiek ten został zamordowany na Lisztgaarde, w swoim mieszaniu, w lutym ubiegłego roku. Gospodarz otrzymał szereg ran kłutych i ciętych. Jeden z takich ciosów wyprowadzonych w klatkę piersiową okazał się śmiertelny.
Zabójstwa miała dokonać dwójka Polaków, D. i 38-letni Grzegorz Z. Młodszy Polak od samego początku procesu powtarzał, iż nie był napastnikiem i nie zaatakował domownika. Zeznania te potwierdził również drugi oskarżony. Grzegorz Z. podczas jednego z posiedzeń sądu przyznał się do tego, iż to on zadźgał mieszkańca Oss.
Zwolnienie
W zaistniałej sytuacji sprawa dla obrońcy jest jasna. Polak spędza rok za kratami za coś, czego nie zrobił. Cały materiał dowodowy wskazuje bowiem na Grzegorza Z., który to sam nawet przyznał się do tego czynu. Van den Biezenbos kierując więc wniosek o zwolnienie z aresztu przedprocesowego, stwierdza: „Mój klient do tej pory wykazał się wielką cierpliwością, również ze względu na powagę przestępstwa. Ale teraz, gdy wszystko jest jasne i nadal nie ma perspektyw na ostateczną decyzję, cierpliwość się skończyła. To, za co wciąż można winić mojego klienta, nie przeważa czasu, który już spędził w areszcie”. Sąd odrzucił jednak w tym tygodniu wniosek obrońcy. Wymiar sprawiedliwości stwierdził bowiem, że Polakowi grożą większe sankcje niż rok za kratami. Z tego też względu nie może on opuścić aresztu.
Polak spędza rok za kratami to nie koniec
Polak spędza rok za kratami, to już samo w sobie może budzić poważne wątpliwości moralne. To jednak nie koniec. Zarówno on, jak i 38-letni współoskarżony czeka już na miejsce w Pieter Baan Center, gdzie mają zostać poddani obserwacji. Sam pobyt w ośrodku pod czujnym okiem psychologów i psychiatrów potrwa zapewne parę tygodni jeśli nie miesięcy. Nie wiadomo jednak kiedy to nastąpi. Wszystko dlatego, iż na skutek pandemii koronawirusa Centrum, w obawie o zdrowie pacjentów, zaprzestało przyjmowania nowych penitencjariuszy. Na chwilę obecną trudno więc powiedzieć, kiedy nawet rzeczona obserwacja miałaby mieć miejsce. Wiadomo jednak, iż kolejne posiedzenie sądu w sprawie 27-letniego Polaka będzie mieć miejsce w lipcu. Do tego czasu praktycznie pewne jest, iż oskarżony zostanie dalej za kratami.
Nieoficjalnie mówi się, iż tak ostry środek zapobiegawczy spowodowany jest tym, iż oskarżony jest obcokrajowcem. Nie chodzi tu o to, że jest to Polak, a to, że mógłby zbiec za granicę i ukryć się u rodziny, znajomych w ojczyźnie, będąc praktycznie nie do namierzenia. W przypadku rodowitego Holendra sąd byłby bowiem bardziej skłonny zmienić areszt przedprocesowy na areszt domowy ze specjalną opaską na nodze. Jak jednak zauważają prawnicy, każda taka sprawa jest inna i nie można tego uogólniać. Istnieje bowiem zbyt wiele zmiennych.