Polak okradł pojemnik na odzież holenderskiej Armii Zbawienia?
24 latek, obywatel Rzeczpospolitej i jego litewski wspólnik dopuścili się, zdaniem holenderskiego sądu, kradzieży ubrań z pojemnika na używaną odzież w Apeldoorn.
Armia Zbawienia
Wszyscy doskonale znamy duże metalowe pojemniki, do których można wrzucać niepotrzebną, nieużywaną lub za małą już na nas odzież. Ten prosty gest pozwala nie tylko opróżnić półki i przygotować miejsce w szafie na nową kolekcję ubrań, ale również wspomóc potrzebujących. Zawartość kontenerów jest bowiem regularnie wyjmowana przez holenderskie oddziały Armii Zbawienia, a następnie wydawana potrzebującym. Dzięki temu wielu bezdomnych czy najuboższych może liczyć na nowe spodnie. Ciepła zimowa kurtka, czy wysokie buty stają się zaś "zbawieniem" dla wielu bezdomnych podczas zimnych nocy na ulicy.
Przyłapani na gorącym uczynku
Kilka dni temu, przy jednym z takich kontenerów, w Apeldoorn świadek zauważył dwóch mężczyzn, którzy „majstrowali” coś przy zielonych pojemnikach. Obok nich stały zaś torby pełne ubrań. Widząc całą sytuację, obserwator postanowił zaalarmować policję, iż ktoś próbuje dokonać wyjątkowo ohydnej zbrodni, polegającej na kradzieży darów dla potrzebujących. Po paru minutach od wezwania na miejscu pojawił się patrol policji, który ujął mężczyzn na gorącym uczynku.
Po przewiezieniu podejrzanych na komisariat okazało się, że są to cudzoziemcy. Nasz 24-letni rodak i Litwin. Prokuratura postawiła obu zarzuty kradzieży i sprawa trafiła przed holenderski wymiar sprawiedliwości.
Polak przed sądem
Podczas procesu, jaki miał miejsce w ostatni czwartek, Polak Piotr N. natychmiast przyznał się do winy, potwierdzając, iż chciał wyciągnąć rzeczy z kontenera. Jego motywacją nie była jednak chęć zysku ani przywłaszczenia sobie ubrań. Według jego zeznań sam przyszedł do kontenerów ze swoją niepotrzebną garderobą. Gdy jednak N. włożył już do skrzyni Armii Zbawienia większość ubrań, zorientował się, że w oddanym przed chwilą płaszczu znajduje się ważny dla niego klucz. Całe wyciąganie garderoby z kontenera miało więc na celu odzyskanie zguby.
Sąd być może uwierzyłby w to wyjaśnienie, gdyby nie jeden drobny szczegół. Polak do czasu procesu nie powiedział ani słowa na temat zgubionego klucza. Zarówno podczas zatrzymania przez policję, jak i rozmowy z prokuratorem nie wspomniał ani słowem, iż zapomniał czegoś wyciągnąć z kurtki. Z tego też względu wymiar sprawiedliwości nie przychyli się do tej linii obrony. Nie uznał również mowy obrońcy, który wskazywał, że faktycznie do kradzieży jako takiej nie doszło, ponieważ wyciągnięte torby leżały obok kontenera na ubrania. Wymiar sprawiedliwości uznał jednak, że kradzież miała już miejsce w momencie wyciągnięcia pierwszego przedmiotu z pojemnika. Tym samym skazał 24-latka na karę grzywny w wysokości 400 euro. Podobny wyrok usłyszał nieobecny na sali Litwin. W jego jednak przypadku, oprócz zasądzonej kwoty, sędzia wymierzył dodatkowo wyrok w zawieszeniu, ponieważ mężczyzna już wcześniej był zamieszany w kradzieże.