Polak chciał zabić współlokatora w „polskim domku”

Polak miał zabić współlokatora w "polskim domku"

Prokuratura chce, by nasz rodak został skazany na 2,5 roku więzienia za wydarzenia mające miejsce w Etten-Leur. Kara ta zdaniem oskarżyciela ma być adekwatna do czynu, jakiego dopuścił się 47-latek. Mężczyzna chciał bowiem śmiertelnie zadźgać nożem innego Polaka, swojego współlokatora.

rozliczenie podatku z Holandii

11 lutego ubiegłego roku pod „polski domek”, przy Julianalaan w Etten-Leur, przyjechały cztery karetki pogotowia oraz policjanci z długą bronią. Ci pierwsi zabrali do szpitala jedną ranną osobę. Ci drudzy zaś przewieźli na komisariat mężczyznę podejrzanego o dźgnięcie nożem ofiary. Obaj byli naszymi rodakami.

 

Nóż

Marek N. miał zaatakować nożem swojego współlokatora. Ostrze policji przekazali inni mieszkańcy budynku. Broń jednak nie została poddana dalszym badaniom, nie sprawdzono między innymi śladów DNA na nim. To miało być bowiem niepotrzebne i byłoby zwykłym marnowaniem funduszy.

 

Zabije kogoś

Dlaczego? N. miał być tej feralnej nocy pod wpływem alkoholu, który wzbudził w nim duże pokłady agresji. Jak zeznał Robert – ofiara, Marek miał krzyczeć, że kogoś zabije. Gdy przyszły poszkodowany usłyszał takie deklaracje, udał się do swojego pokoju. N. poszedł jednak za nim z nożem w ręku i dopadł go na korytarzu. Gdzie dźgnął ofiarę w czoło (poszkodowanemu udało się bowiem odbić rękę napastnika). Doszło do szarpaniny, obaj mężczyźni przewrócili się na ziemię, a po chwili zostali rozdzieleni przez innych mieszkańców. Było więc wielu świadków tego zajścia i większość uważała, iż to N. był napastnikiem.

Zabójstwo

Wydarzenia te prokurator potraktował jako usiłowanie zabójstwa. Dla oskarżyciela to, iż Marek N. był pod wpływem alkoholu, nie miało znaczenia. Mężczyzna bowiem świadomie zaatakował współlokatora, który finalnie miał rozcięte czoło i połamane żebra. Gdyby jednak nie inni domownicy, sprawa ta mogłaby się skończyć dużo gorzej. Dlatego też domaga się dla naszego rodaka kary 2,5 roku pozbawienia wolności.

 

Uniewinnić

Oskarżony twierdzi, iż jest niewinny, że nigdy nie miał tego noża w ręku. Jak zeznał policji, to on został pchnięty na ziemię i zaatakowany. Adwokat wskazuje również, iż nie ma dowodu na to, iż jego klient użył noża. Nie było badań daktyloskopijnych, badań DNA potwierdzających to czyja krew jest na ostrzu. Mógł to być więc jakikolwiek nóż. Nie ma mocnego dowodu na to, iż N. trzymał go w ręce i ciął ofiarę. Dlatego też obrońca wskazuje, iż między dwójką doszło jedynie do bójki i domaga się uniewinnienia od zarzutu usiłowania zabójstwa.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok zostanie ogłoszony 3 kwietnia.

 

 

Źródło:  AD.nl