Polak i 7 ton narkotyków

Holendrzy przejęli ładunek kokainy, który miał trafić do Polski

Nasz rodak, kierowca ciężarówki przewoził zapewne najdroższy ładunek w swoim życiu. Pośród bananów w przyczepie jego tira ukrytych było 7717 kilogramów kokainy o rynkowej wartości 400 milionów euro. Teraz za ten transport z Antwerpii do Bleiswijk stanął przed sądem. Czy nasz rodak faktycznie jest zamieszany w całą tę sprawę?

Polak wpadł w ręce policji w Bleiswijk bardzo spektakularny i brutalny sposób. W październiku antyterroryści dokonali nalotu na miejsce, w którym przebywał oraz zatrzymali go i jeszcze pięciu innych podejrzanych. Wszystko miało miejsce przy rozładunku przyczepy. Można więc powiedzieć, iż cała grupa została zatrzymana na gorącym uczynku.

 

Linia obrony

Polak jednak uważa, iż to wszystko jest jakimś tragicznym nieporozumieniem. Mężczyzna owszem przewoził ponad 7 ton kokainy, ale on jest tylko i wyłącznie kierowcą. Kierowcą, który miał przewieźć ładunek bananów. Nie interesowało go, co jest w środku.

 

Coś tu nie gra

Prokuratura jest innego zdania. „Nie był Pan przypadkowo obecny przy rozładunku takiej ilości kokainy” – zwrócił się oskarżyciel do naszego rodaka. Dodał również, iż przeciw przybyszowi znad Wisły świadczy także telefon. Na urządzeniu tym zapisało się połączenie, podczas którego to trucker miał rozmawiać z odbiorcą ładunku. Podczas tej rozmowy prowadzący pojazd mężczyzna miał przekazywać informacje na tyle specyficzne, iż są one bardzo podejrzane dla prokuratora. Dodatkowo Polak miał dzielić się informacjami z pewnym "Desperado". Kim jest ten człowiek i jaką odgrywał rolę w tej sprawie? Tego nie wiadomo.

Obrona

Obrońca uważa, iż to wszystko, co zaszło to sprytne działanie groźnych przestępców. Kierowca miał być tylko pionkiem, który nie wiedział nawet, co transportuje. Nasz rodak po prostu nadzorował wyładunek, by nikt nie posądził go o to, iż doszło do jakichś uszkodzeń w trakcie transportu, a które mogły mieć miejsce podczas wyciągania rzeczy z przyczepy. Rozmowa zaś była normalnym informowaniem odbiorcy, jak przebiega trasa.

 

Narkotyk w bananach

Jak Polak jednak wpadł w ręce policji? Belgijskie służby odkryły ogromną partię narkotyku w porcie w Antwerpii. Zamiast zacząć działania, postanowiono obserwować co dalej stanie się z ładunkiem bananów, w którym ukryta była kokaina. Po ładunek przyjechał właśnie Polak, który zabrał go do Holandii, do fińskiej firmy transportowej w Bleiswijk. To właśnie tam podczas rozładunku doszło do nalotu. Policja chciała bowiem złapać odbiorców towaru.

Jak do sprawy podejdzie sąd? Tego jeszcze nie wiadomo. Następne posiedzenie sądu w sprawie naszego rodaka będzie mieć miejsce za trzy miesiące. Końca postępowania jeszcze jednak nie widać.

 

 

Źródło:  AD.nl