Polak aresztowany wręcz na własne życzenie
W miniony weekend niderlandzka policja zatrzymała w Hengevelde naszego 38-letniego rodaka. Co robił Polak? Policja znalazła go na ławce. Nie było w tym nic złego, po prostu drzemał sobie na niej. Patrol jednak z racji pory i najprawdopodobniej stanu upojenia, w jakim był mężczyzna, postanowił go wylegitymować, w ramach całkowicie zwyczajnej, standardowej procedury. Przybysz znad Wisły chciał być jednak hardy i nie zamierzał pokazać oficerom dokumentów. To zaś wpakowało go w kłopoty.
Śpioch
Jak przekazała policja, gdy podeszli oni do mężczyzny spał lub udawał, że śpi. Gdy patrol złapał z nim kontakt i zapytał się, czy migrant pił, ten potwierdził, że jest pod wpływem alkoholu. W następstwie tego, w ramach standardowej procedury, stróżowie prawa poprosili o podanie danych swojego rozmówcę. Ten jednak nie potrafił się przedstawić, nie chciał też przekazać oficerom swoich danych.
Zatrzymanie
W tym momencie patrol, który nie miał całkowicie nic przeciwko Polakowi, musiał zrobić, co nakazuje prawo. Mężczyzna został zatrzymany za nieprzestrzeganie ustawy o obowiązkowym identyfikowaniu. Oprócz tego z racji, iż Polak zasnął na ulicy, postawiono mu zarzut spożywania alkoholu i upojenia w miejscu publicznym.
Hardość
W tym momencie wszystko być może skończyłoby się przewiezieniem na komendę, spisaniem i wypuszczeniem z dołka po wytrzeźwieniu. 38-latek jednak dalej hardo szedł w zaparte i nie współpracował z policją. Nie chciał iść z oficerami, nie ani ich słuchać. Został więc „ściągnięty z ławki przy niewielkiej pomocy i skuty kajdankami” – jak można przeczytać w raporcie. Następnie trafił do radiowozu, a później do aresztu w Borne.
Areszt
W areszcie stało się jasne, iż zatrzymanym jest 38-letni Polak. To jednak nie wszystko. W przypadku takiego zatrzymania doszło do standardowego przeszukania rzeczy aresztowanego. Wtedy stało się jasne, że mężczyzna miał przy sobie marihuanę i kilka woreczków z białym proszkiem, najprawdopodobniej narkotykiem syntetycznym. Polak posiadał też przy sobie nóż kuchenny, który można było potraktować jako broń.
Problemy na życzenie
W efekcie zwykłe wylegitymowanie zakończyło się aresztem a być może też zarzutami o posiadanie broni białej i narkotyków w ilości nie na własny użytek. Jeśli więc prokuratura zajmie się sprawą, 38-latka czekają dużo większe sankcje niż zdradzenie swojej tożsamości policjantom, czy nawet mandat za picie w miejscu publicznym. Tak to już jednak bywa, kiedy to niechęć do policji wygrywa ze zdrowym rozsądkiem.
Źródło: AD.nl