Polacy zniszczyli życie młodej Hiszpance?
Hiszpanka przyjechała do pracy w Holandii i to źle się dla niej skończyło. Czemu? Trafiła na polskich pracowników tymczasowych, którzy sprawili, iż dziewczyna będzie mieć traumę do końca życia. Na szczęście Polacy, którzy nie rozumieją słowa "nie", stanęli przed niderlandzkim sądem. Mamy nadzieję, iż wyda on w stosunku do nich wysoki, ale sprawiedliwy wyrok.
Młoda dziewczyna przybyła do Holandii z Hiszpanii, by poznać kraj i trochę popracować, tak by mieć też środki na zwiedzanie królestwa tulipanów. 25-latka nie zamieszkała w hotelu, została zakwaterowana w domu w Bergen op Zoom, w który mieszkało już dwóch pracowników migrujących z Polski. Dwójka ta postanowiła poznać bliżej przybyszkę z Półwyspu Iberyjskiego. Sposób, w jaki to jednak zrobili, zaprowadził ich prosto na salę sądową.
Traumatyczna pobudka
Pewnej nocy dziewczyna obudziła się, czując ogromny ciężar. Gdy otwarła oczy, zobaczyła, iż została przygwożdżona przez dwóch mężczyzn, którzy unieruchomi ją na łóżku, a później bezpardonowo ją wykorzystali.
Ofiara starała się walczyć, krzyczała, stawiała opór, podrapała jednego z napastników po twarzy. Jej odwaga i wola walki sprawiły, iż w pewnym momencie udało jej się wyrwać oprawcom. Zapłakana i roztrzęsiona wybiegła na ulicę przy Eikstraat szukając ratunku. Była to noc 27 czerwca 2022 roku.
Sąd
Hiszpance udało się znaleźć pomoc, świadkowie zawiadomili policję. Ta kilka minut później dotarła na miejsce i zatrzymała dwójkę Polaków. 25-latka złożyła zaś oficjalne zawiadomienie o gwałcie i sprawa ruszyła. W tym tygodniu miało miejsce posiedzenie przygotowawcze, na którym jeden z naszych rodaków przedstawiał swoją wersję wydarzeń.
Krzyki z pokoju dziewczyny
37-letni Piotr K. zeznał, iż to, co się stało, to jest wina jego kolegi, którego nie ma już w Holandii. Wyjechał do Polski. Cała trójka tego feralnego wieczora miała pić razem. Później zaś młoda Hiszpanka poszła spać. Po kilku chwilach K. usłyszał nagle krzyki z pokoju dziewczyny. On więc miał być tylko świadkiem, nic nie zrobił. Za wszystko odpowiada współlokator, który jest w ojczyźnie.
Kłamstwo?
Dowody wskazują jednak na coś zupełnie innego. Próbki DNA zabezpieczone pod paznokciami i w pochwie kobiety wskazują na dwóch napastników. Jednym z nich jest podejrzany z pokoju. W przypadku drugiego materiał genetyczny przekazany z Polski nie pozwala w 100% stwierdzić, czy to faktycznie on. Z drugiej strony też tego nie wyklucza.
Obrona
Obrona wskazuje, iż są więc wątpliwości. DNA mogło znaleźć się pod paznokciami kobiety i w jej narządach płciowych w inny sposób – zostało tam naniesione wtórnie. Wskazując na to i na przeciągającą się procedurę, 37-latek został zwolniony z aresztu w Holandii, w którym siedział od 13 miesięcy. Polak ma obowiązek stawić się na rozprawie karnej i nie może kontaktować się ze współoskarżonym i pokrzywdzoną. Kolejna rozprawa w tej sprawie 12 października. Już teraz jednak widać, choćby z racji niepewności przy drugim śladzie DNA, że może to być długi i trudny proces.
Źródło: AD.nl