Polacy z Holandii ruszyli z pomocą powodzianom

Polacy z Holandii ruszyli z pomocą powodzianom

Podczas oglądania wiadomości w tym tygodniu mieszkańcy Holandii wyjątkowo często mogli zobaczyć wręcz katastroficzne obrazki z Polski i innych części Europy Środkowo-Wschodniej, przez które przetaczała się jedna z największych, jeśli nie największa, powódź w tym stuleciu. Widok na krzywdę ludzką, na zniszczone miasta i ludzi, którzy stracili dorobek swojego życia, sprawił, iż Holendrzy jak i niderlandzka Polonia nie mogli być obojętni. Setki ludzi ruszyło z pomocą.

Nie mają nic

„Ludzie na dotkniętych obszarach w Polsce stracili wszystko” – powiedział dziennikarzom AD Jack Bielec, właściciel BLC Bouw w Alphen, dodając: „Przebywają w schroniskach i udało im się zabrać ze sobą tylko kilka rzeczy. Chcemy coś zrobić, aby im pomóc”. Mężczyzna od 28 lat mieszka w Królestwie Niderlandów. Dorastał jednak w Polsce, zna ten kraj, ma tam znajomych. Jego pracownicy zaś mają tam krewnych. 42-latek nie mógł spokojnie siedzieć i czekać. Postanowił działać.

Oddolne działania

Mężczyzna w poniedziałek dowiedział się, iż ludzie w okolicy postanowili całkowicie oddolnie zacząć zbierać rzeczy dla powodzian w Polsce. Szef firmy budowlanej niewiele myśląc zdecydował, że jego przedsiębiorstwo też będzie częścią tej zbiórki. Mając zaplecze i możliwości postanowił być swoistym hubem. Wraz ze swoją córką rozpoczął koordynowanie zbioru darów, by następnie przetransportować je do ojczyzny. „Mamy w firmie miejsce do przechowywania rzeczy i mamy busy, którymi możemy dojechać do Polski” – mówił niderlandzkim mediom.

Rzeczywistość przerosła oczekiwania

W poniedziałek wieczorem ojciec i córka opublikowali post w mediach społecznościowych, iż planują zbiórkę i transport rzeczy do Polski. Skala odzewu przeszła jego oczekiwania.  „Pomoc przychodzi ze wszystkich stron: od firm i mieszkańców Alphen. Dostaliśmy od firmy, np. wiadra i papier toaletowy, a tu są już dwa generatory. To bardzo miłe, bo pomoc jest naprawdę potrzebna” – mówi mężczyzna, który planuje skupić się na wsparciu Głuchołaz i Kłodzka. Miast, które najbardziej odczuły skutki powodzi. Miejsca te wyglądają jak po przejściu frontu: „Wyłączył się tam prąd i nie ma wody pitnej” relacjonuje holenderskim mediom „Ludzie potrzebują więc latarek i baterii, butelek z wodą pitną i żywności z długą datą ważności”.

Konwój

Zbiórka organizowana przez mężczyznę trwała do dzisiaj. Już jutro chcą jechać do Polski, wioząc kilka busów tak potrzebnej pomocy.
To jednak niejedyna akcja pomocowa. Podobną akcję rozpoczął Pitbull Gym, który organizuje zbiórkę i transport darów w rejonie Den Haag i okolic. Ich działania mogą Państwo śledzić na bieżąco na ich profilu w mediach społecznościowych, by widzieć jak „rozpalają” w ludziach chęć niesienia pomocy.
Oprócz nich wsparcie zaoferował też na przykład  GTV BUS, który za darmo zabiera paczki dla powodzian. Firm i przedsięwzięć tego typu można zresztą mnożyć. Polacy, jak i wielu Holendrów, po prostu nie mogą bezczynie patrzeć na ludzką tragedię.

Pieniądze

Oprócz pomocy materialnej można również przekazywać datki na powodzian. Warto jednak sprawdzić, czy dana fundacja faktycznie pomaga. Niestety, są bowiem też i ludzie chcący żerować na ludzkiej tragedii. Mimo tego zagrożenia, warto jednak rozważyć przelew (zwłaszcza jeśli nie mamy czasu sami przygotować paczki z darami). Dzięki niemu służby pomocowe na miejscu są w stanie nabyć potrzebne towary, dopasowując je do potrzeb lokalnej społeczności.

 

Źródło:  AD.nl