Pojedynek na ulicy w Helvoirt, czyli spotkanie drogowych szeryfów
Są ludzie, którzy uważają, iż wszystko wiedzą najlepiej. Nie tolerują uwag innych i tego, iż coś dzieje się nie po ich myśli. Jedną z takich osób był kierowca auta na polskich tablicach rejestracyjnych, swoisty drogowy szeryf, który sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość po wydarzeniach mających miejsce na N65, w środowe popołudnie. Mężczyzna ten trafił jednak na podobnego sobie i doszło do "pojedynku".
Jak wynika z ustaleń policji podczas drogowej awantury na krajówce w Helvoirt, jeden z kierowców celowo stuknął pojazd oponenta. Powodem tego działania miało być to, iż tamten miał czelność zwrócić mu uwagę. Drobna kolizja nie zakończyła jednak sprawy. Obaj zmotoryzowani opuścili swoje pojazdy i postanowili skorzystać z pięści do obrony swoich argumentów.
Wymuszenie
W pewnym momencie pojazd na polskich tablicach rejestracyjnych wyjeżdżający na N65 w Helvoirt wymusił pierwszeństwo. W efekcie drugi uczestnik ruchu jadący w stronę Den Bosch, tylko dzięki bardzo dobremu refleksowi i sprawnym hamulcom uniknął zderzenia. Na wymuszeniu pierwszeństwa jednak się nie skończyło. Osoba za kierownicą samochodu na naszych „blachach” prowadziła w sposób agresywny i nieprzepisowy.
Uwaga
W tej sytuacji kierowca, któremu udało się wyhamować, postanowił otworzyć szybę i zwrócić uwagę piratowi drogowemu, iż tak nie powinno się zachowywać. Uwaga ta podziałała na właściciela polskiego auta jak płachta na byka. Najpewniej urażona duma sprawiła, iż ten odbił kierownicą i celowo uderzył w pojazd osoby, która go pouczała. Następnie zaś dodał gazu i uciekł, skręcają w stronę centrum miasta.
Pościg
W tej sytuacji emocje zaczęły buzować też w głowie kierowcy uderzonego pojazdu. Mężczyzna ruszył w pościg za uciekinierem. Dogonił drogowego szeryfa na Julianastraat i postanowił się z nim rozmówić, wysiadając z pojazdu. To samo zrobił drugi mężczyzna.
Świadkowie
Po kilkudziesięciu sekundach pod numer alarmowy zadzwonili świadkowie, którzy wskazywali, iż dwóch kierowców wysiadło ze swoich pojazdów i zaczęło bić się na środku ulicy. Policjanci, słysząc opisy zażartości starcia, wysłali tam aż cztery radiowozy. Gdy dotarły one na miejsce, mężczyźni nadal ze sobą walczyli. Dlatego część oficerów musiała zająć się rozdzieleniem i utemperowaniem zmotoryzowanych.
Pozostali zaś zajęli się wypadkiem, do którego po części doprowadzili. Podczas, gdy radiowozy jechały do akcji dwóch kierowców z Boxtel zgodnie z przepisami postanowiło zjechać i ustąpić im pierwszeństwa. Zjechali jednak z drogi w taki sposób, iż zderzyli się ze sobą.
Źródło: AD.nl