Po nitce do kłębka, po wełence do aresztu
Pod koniec ubiegłego roku doszło do napadu na sklep z polskimi produktami w Helmond. Mężczyzna stanął przed obsługą sklepu, zagroził pistoletem, który rzekomo miał być ukryty w kurtce, zabrał ponad sto euro i uciekł. Jego kariera przestępcza skończy się niedługo przed holenderskim sądem. Wszystko z racji kawałka czerwonej wełenki.
Cała sytuacja miała miejsce pod koniec 2020 roku, kiedy to panowała fobia społeczna dotycząca polskich sklepów. Lokale te, prowadzone w głównej mierze przez emigrantów z Bliskiego Wschodu, padały ofiarami ataków bombowych. Nie dziwi więc, iż w momencie, gdy przed kasjerem takiego lokalu w Helmond stanął mężczyzna dziwnie napinający kurtkę i grożący bronią, sklepikarz postanowił wydać utarg, tym bardziej, iż pomimo później godziny w kasie nie było zbyt wiele. Nieco bowiem ponad 100 euro to zdecydowanie zbyt mała kwota, by narażać za nią życie czy tym bardziej umierać w jej obronie. W efekcie więc napastnik chwycił kilka banknotów i uciekł ze sklepu.
Poszukiwania
Policja rozpoczęła poszukiwania. Początkowo tropem był rower i to, że napastnik udał się w kierunku schroniska Den Herd. Trop ten jednak dość szybko się urwał. Świadkowie bowiem nie potrafili przedstawić dokładnej trasy jazdy jednośladu. Mężczyzna więc, można by powiedzieć, rozpłynął się w powietrzu.
Włóczka
To jednak nie ostudziło zapału kryminalnych. Technicy zaczęli dokładnie oglądać nagranie. Kilkukrotnie przeglądali materiał klatka po klatce, aż w końcu doznali olśnienia. Policjanci stwierdzili dwie rzeczy. Po pierwsze na żadnym fragmencie filmu nie widać, by faktycznie przestępca miał broń. Wiele wskazuje, iż był to zwykły blef. Nie wpływa to jednak na skalę winy rabusia. Ważniejszym faktem był jednak mały kawałek czerwonej wełny wystający spod kurtki opryszka. To zaciekawiło oficerów.
Po wełnie do przestępcy
W czym mógł być kawałek wełny? Z racji, iż wystawał z rękawa, domniemywano, iż był to sweter. Policja szukała więc kogoś w rzucającym się w oczy, czerwonym swetrze. W tym momencie funkcjonariusze postanowili jeszcze raz prześledzić trasę ucieczki i wypytać o ubranego na czerwono pana w pobliskim schronisku. Okazało się, iż był to strzał w dziesiątkę. Pracownicy przytułku potwierdzili, iż w dniu napadu przyjęli do siebie mężczyznę ubranego w taki sposób. Okazało się, iż jest to bezdomny, który prowadzi koczowniczy tryb życia. Prokurator wystąpił więc o nakaz aresztowania. Sąd się zgodził i podejrzany znajduje się w celi od momentu aresztowania, czyli końca stycznia tego roku.
Pomimo iż akcja tam miała miejsce ponad 3 miesiące temu, policja zdradziła jej szczegóły dopiero teraz, przy okazji rozpoczynającego się postępowania sądowego przeciw zatrzymanemu rabusiowi.