Płaczące dziecko powodem bijatyki w sklepie
Praca w sklepie może być wyjątkowo niebezpieczna. Wystarczyło 5 minut, by jeden z pracowników został pobity z użyciem fajki wodnej. Drugi zaś otrzymał cios nożem. Co się stało? Czy był to napad na tle rabunkowym? Nie. Wszystko to efekt płaczącego dziecka, które chwilę wcześniej było tam na zakupach.
„W swoim życiu przeżyłem wiele, w tym wojnę. Ale nic tak strasznego, jak to, co mnie tu spotkało” – powiedział pracownik arabskiego supermarketu Dunya, w dzielnicy Kruiskamp, w Den Bosch, komentując przed sądem wydarzenia do jakich doszło mniej więcej rok temu. Nie ma bowiem czemu się dziwić. Pewien płaczący chłopiec uruchomił bowiem lawinę wydarzeń, która doprowadziła do tego, iż on został ranny i musiał przebywać na zwolnieniu lekarskim przez 9 miesięcy.
PIN
Pewno dnia do kasy w arabskim supermarkecie podszedł mały klient. Chłopczyk zrobił zakupy i miał za nie zapłacić kartą, ale niestety zapomniał do niej PIN’u. Kasjer domyślając się, iż nie jest to żadna próba oszustwa czy kradzieży i widząc, że dziecko robi się całe czerwone ze wstydu, postanowił działać. Zaufał małemu klientowi i mimo braku zapłaty dał mu towary, które brzdąc chciał kupić.
Niestety nie omieszkał przy tym powiedzieć kilku słów, jak się okazało za dużo.
Rodzice
Słowa te doprowadziły do tego, iż dziecko przyszło całe zapłakane do domu. To zdenerwowało ojca, który ruszył do sklepu, by porozmawiać sobie z pracownikiem. Z dorosłym poszedł 17-letni kuzyn chłopca. Gdy dwójka dotarła do supermarketu, sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli.
Walka
Między kasjerem a mężczyzna doszło do awantury, w której rodzic rzucił pękiem kluczy w kasjera. To stało się zaś sygnałem dla nabuzowanego adrenaliną i hormonami 17-latka. Nastolatek złapał za stojącą na regale fajkę wodną i zaczął nią bić pracownika po głowie. Ojciec przyłączył się do ataku. Złapał kasjera, by ten nie mógł się uchylić od ciosów fajką.
Było inaczej
Przed sądem mężczyzna zaprzeczał tej wersji, wskazując, iż nie unieruchomił sklepikarza, a starał się rozdzielić 17-latka od pracownika obsługi. Chciał rzekomo uniknąć bójki. Bójki, która szybko zmieniła się w poważne starcie, ponieważ do walki włączyli się inni pracownicy. W efekcie zatrudnieni w sklepie siłą wyrzucili krewnych chłopca z lokalu.
Kolejny kuzyn
Wtedy przed lokalem pojawił się drugi kuzyn ze wsparciem. Przyniósł on bowiem nóż i szpikulec do mięsa. Trójka uzbrojona w ten sprzęt znów wróciła do sklepu, by zaatakować ponownie.
„W ciągu pięciu minut we wnętrzu supermarketu zapanował kompletny chaos” – skomentował przed sądem zdarzenia z wnętrza prokurator. Gdy rodzina wreszcie opuściła sklep, zostawiła w środku rannych pracowników. Dwóch musiało trafić do szpitala.
Proces
Walki w sklepie nie umknęły wzrokowi policji. Ta zatrzymała sprawców i ludzie ci stanęli przed sądem.
Jak wykazało śledztwo, ojciec zapłakanego chłopca był najmniej agresywny. Niemniej jednak zdaniem prokuratora to on był inicjatorem tego zajścia. Dlatego też oskarżyciel chce dla niego 90 dni więzienia, z czego 85 ma zostać warunkowo zawieszone. Oprócz tego ma on odpracować 250 godzin prac społecznych. Gdy zaś chodzi o pozostałych dwóch napastników, ci są niepełnoletni, więc ich proces został utajniony.
Czy sąd przychyli się do woli prokuratora przekonamy się 25 października.
Źródło: AD.nl