Piękna złodziejka, dyplomata i tajne dokumenty

Piękna złodziejka, dyplomata i tajne dokumenty

Zwykła złodziejka, drobna kradzież i potężne kłopoty z tajnymi służbami. Tak mogłaby wyglądać sytuacja rabusia, gdyby to, co się stało w Kolumbii, byłoby scenariuszem komedii sensacyjnej. Nie jest to jednak film, a rzeczywistość. Rzeczywistość, w której lokalna przestępczyni okradła holenderskiego dyplomatę w jedenej z kolumbijskich restauracji, zabierając mu między innymi poufne dokumenty.

Wizyta w restauracji

Jak wskazują kolumbijskie gazety, niderlandzki pracownik ambasady przybył do Bogoty z misją dyplomatyczną. To tam we wtorek o godzinie 19 czasu lokalnego odwiedził restaurację w Parku 93, jednej z najmodniejszych dzielnic handlowych w stolicy kraju, pełnej klubów nocnych, pubów i restauracji. W lokalu zjadł przekąskę ze swoim znajomym i zaproponował, że zapłaci za rachunek. Gdy jednak sięgnął obok na krzesło po swój portfel, znajdujący się w aktówce spostrzegł, iż jego portfel zniknął wraz z całą torbą. Ktoś musiał mu ją ukraść.

 

Zawartość

Zdaniem kolumbijskich mediów kradzież portfela stała się w tym momencie najmniejszym problemem. W aktówce znajdował się bowiem służbowy laptop dyplomaty, paszport dyplomatyczny, a także wrażliwe, poufne dokumenty, które nie powinny wpaść w niepowołane ręce.
Holender natychmiast zawiadomił obsługę restauracji i policję. Jak stwierdził, podczas posiłku miała mu się przyglądać pewna kobieta, która w pewnym momencie pojawiła się też blisko koło jego stolika. Podejrzenia te zdecydowała się sprawdzić lokalna policja, która zabezpieczyła monitoring. Śledczy jednak nie przekazali informacji, co znalazło się na nagraniu, czy piękna nieznajoma zabrała aktówkę.

 

Niebezpieczne piękno

Niemniej jednak stróże prawa potwierdzają, iż w Bogocie istnieje gang składający się z pięknych kobiet, które biorą na cel turystów. „Są cztery lub pięć kobiet, bardzo zadbanych, eleganckich, które wchodzą do restauracji i klubów nocnych w Parku 93 i wykorzystują nieuwagę gości” – mówią policjanci. Kobiety flirtują, rozmawiają, zabawiają swoim towarzystwem, wybierając cele. Potem, podczas chwili nieuwagi, wyciągają zręcznie portfel z kieszeni naiwniaka zauroczonego ich pięknem lub kradną całe teczki, jak to miało miejsce najprawdopodobniej w przypadku Holendra.

Co ukradziono?

Holenderskie władze milczą w sprawie utraconych dokumentów. „Jeśli chodzi o przedmioty z rabunku to mogę powiedzieć, że nigdy nie składamy żadnych oświadczeń o poufności dokumentów” – przekazał rzecznik ambasady.
Pytanie, czy te dokumenty się znajdą? Wiele zależy od tego, czy złodziej lub jak wszyscy podejrzewają, złodziejka, wie kogo i z czego okradł/okradła. Jeśli tak, istnieje pewna szansa, iż aktówka nagle sama się znajdzie. Dla rabusia obrobienie dyplomaty może być bowiem za dużym kalibrem. Okradzenie zwykłego człowieka nie stanowi problemu. Tu jednak w grę wchodzi wielka polityka. To zaś może sprawić, iż policja będzie bardziej zajadła i ryzyko może okazać się za duże. Tym bardziej, iż stróże prawa już zapowiedzieli stanowcze działania.

 

Źródło:  AD.nl