Masowe zwolnienia w Holandii. Philips chce pozbawić pracy 400 osób  

Masowe zwolnienia w Holandii. Philips chce pozbawić pracy 400 osób  

Wiele wskazuje na to, iż sytuacja na rynku pracy w Drachten znacznie się pogorszy. Jedna z największych firm działających w tym regionie zamierza zwolnić czterysta osób z tamtejszej fabryki. Światowy gigant chce rozwiązać umowy z dwustoma pracownikami etatowymi i dwustoma osobami na tak zwanych „elastycznych stanowiskach pracy”. Działanie to jest częścią polityki kadrowej firmy Philips dotykającej wiele zakładów na świecie. Reorganizacja kosztowała już zatrudnionych tysiące stanowisk pracy.

rozliczenie podatku z Holandii

Holandia jest za droga

Czym spowodowana jest decyzja firmy? Wiele wskazuje na to, iż Królestwo Niderlandów staje się dla Philipsa za drogie. Koszty energii i pracowników zaczynają być zbyt duże w stosunku do zysków, dlatego też zakład zdecydował się na relokację produkcji. Wytwarzane w Drachten butelki i smoczki dla niemowląt mają teraz być produkowane u zewnętrznego dostawcy w Indonezji. Dzięki temu firma, korzystając z taniej siły roboczej na Dalekim Wschodzie, zaoszczędzi miliony euro.

 

Nie wszyscy

Zwolnienie 400 pracowników nie oznacza zamknięcia zakładu, w którym pracuje obecnie tysiąc osiemset osób. W fabryce nadal będzie działał pion technologiczny zajmujący się produkcją podzespołów do golarek elektrycznych, a także szczoteczek do zębów. Produkcja tych sprzętów higieny osobistej pozostaje niezagrożona, więc i ludzie działający na ich liniach produkcyjnych nie muszą obawiać się o swoje stanowiska.

Strategia

Mniejsze kadry, to mniejsze koszty. Mniejsze koszty to zaś większa konkurencyjność firmy. Na tym właśnie zależy władzom fabryki. By jednak z pracą pożegnała się tak duża grupa zatrudnionych, zgodę na to musi wyrazić rada zakładowa, a więc i związki zawodowe. Nie można bowiem tak po prostu zwolnić kilkuset osób. Philips liczy, iż sprawę da się rozwiązać polubownie, nawet w dużej mierze unikać zwolnień. Przedsiębiorstwo ma nadzieję, iż część pracowników przejdzie bowiem na emeryturę, część uda przenieść się na nowe stanowiska pracy, a część przed planowanymi redukcjami sama odejdzie, by znaleźć nowy etat, nim duża grupa bezrobotnych pojawi się na rynku pracy. Dopiero w momencie, w którym ludzie nie będą chcieli sami odejść, zmienić stanowiska dojdzie do przymusowych zwolnień.  Cały proces ma trwać do 2027 roku.

 

 

Źródło:  Nu.nl