Papier toaletowy symbolem paniki na świecie?

Najnowsze wiadomości z Holandii, jak i z wielu innych krajów Europy, czy Australii pokazują wręcz dantejskie sceny walk o papier toaletowy w sklepach. Wszystkiemu winny jest koronawirus. Co jednak ma globalna pandemia do czynności tak intymnej, jak załatwianie potrzeb fizjologicznych? Czy w białej rolce papieru tkwi jakaś magia chroniąca przed zakażeniem?

Cały świat walczy z koronawirusem, a mieszkańcy wielu krajów walczą o produkty higieniczne. Z półek sklepów i aptek masowo znikają mydła antybakteryjne, chusteczki nawilżane, żele bakteriobójcze. Ludzie kupują alkohol wysoko procentowy, spirytus do dezynfekcji. Wszystko to ma dość logiczne podłoże. Potencjalnie zagrożone społeczeństwo chce się zabezpieczyć. Działa więc tak jak mówią władze i lekarze. Myją ręce, zachowują czystość. Korzystają ze środków antybakteryjnych. W tym całym zamieszaniu masowo z półek znika również papier toaletowy. Sytuacja jest w niektórych sklepach tak drastyczna, że dochodzi do bójek. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż niektóre supermarkety zaczynają się zastanawiać nad jego reglamentacją klientom. Czemu?

 

Przeglądając światowe media można było początkowo przypuszczać, iż to Australijczycy zwariowali. Brak papieru w sklepach spowodował, iż paczki na aukcjach internetowych osiągały ceny równoważne 1000 zł. Stacje radiowe oferowały go jako nagrody w konkursach, a jedne z tamtejszych tabloidów postanowił wypuścić wydanie z pustymi stronami, na wypadek, gdyby ludziom nie udało się kupić tego deficytowego dobra. Wszystko brzmi zabawnie. Problem zaczyna się gdy, tak jak pisaliśmy wyżej, podoba sytuacja ma miejsce na prawie całym świecie. Czym to jest spowodowane? Zdaniem naukowców zakup papieru ma zapewnić ludziom poczucie bezpieczeństwa.

Profilaktyka

Starsze pokolenie doskonale pamięta, iż w PRL’u wiele rzeczy kupowało się na zapas. Wszystko dlatego, iż teraz są, ale wkrótce może ich nie być. To, co my znamy z lat 80 XX wieku, teraz przeżywa praktycznie cały świat. Epidemia COVID-19 jest na tyle dynamiczna, iż nikt nie wie co stanie się za dwa, trzy tygodnie. Ludzie robią więc zapasy. Ze sklepów znika jedzenie z długim terminem przydatności do spożycia, podstawowe leki, woda pitna, baterie do latarek itd.

 

Życie bez papieru

Wróćmy jeszcze raz do czasów komuny. Wtedy papier toaletowy był dobrem luksusowym. Ludzie doskonale radzili sobie bez niego. Nikt nie chodził brudny i śmierdzący. Czasy się jednak zmieniają. Białe trzy-czterowarstwowe rolki spowszedniały. Dostępne są w każdym domu na praktycznie każdej szerokości geograficznej szeroko pojętego „świata zachodu”. Papier jest więc normą, czymś tak samo oczywistym, jak woda w kranie, czy prąd.

Koniec cywilizacji

W dobie pandemii ludzie starają się więc zapewnić sobie niezbędne minimum do egzystencji, przeżycia na wypadek kryzysu. To właśnie do tego niezbędnego minimum zaliczają papier toaletowy, z którego korzystają od zawsze i którego brak, gdy są akurat w toalecie, nigdy nie należy do sytuacji bezstresowych. Tak przynajmniej uważa dr Rohana Millera z Uniwersytetu w Sydney. Inni naukowcy mówią jednak o czymś, co można nazwać efektem kuli śnieżnej. Ktoś zauważył ludzi robiących duże zapasy papieru (może np. dla hotelu). Będąc poddany silnemu stresowi, stwierdził, że faktycznie papier może się skończyć. Nie od dziś wiadomo, iż w przypadku oddziaływania różnych bodźców i szumu informacyjnego dotyczącego zagrożenia, ludzie robią różne dziwne i wydawać by się mogło szalone rzeczy. W ten sposób ktoś więc załadował sobie koszyk wieloma rolkami. Pozostali klienci, widząc, że kolejna osoba wyjeżdża z wózkiem pełnym papieru, stwierdzili zapewne, iż coś musi być na rzeczy „oni muszą wiedzieć coś więcej”, więc zrobili dokładnie to samo co opisana wyżej dwójka. Gdy zaś dodamy do tego media społecznościowe i ludzkie zamiłowanie do upiększania historii, wiadomość ta szybko się rozprzestrzenia i nagle cały kraj ogarnia papierowa gorączka.

Poczucie komfortu

Innym czynnikiem mogącym świadczyć o wzroście nagłego zapotrzebowania na papier jest poczucie komfortu. W sytuacji kryzysowej człowiek chce zachować „człowieczeństwo” w drobnostkach. Dlatego też wielu antropologów kultury uważa, iż w dobie końca cywilizacji i apokalipsy wielu ludzi będzie chciało jak najdłużej utrzymać pozory normalności, starego życia sprzed tym, co się wydarzyło. Mogą to być codzienne rytuały: czas na czytanie książek, wspólne posiłki itp. Zdaniem naukowców będzie się tak dziać podczas wojny, powodzi czy apokalipsy zombie. Jak się jednak okazuje zwykły papier toaletowy i spokojne korzystanie z „tronu” w czasie epidemii, też spełnia te kryteria.

 

Chcesz poznać najnowsze wiadomości z Holandii? Wejdź na naszą stronę główną.
Posiadasz jakieś ciekawe newsy? Prześlij je do nas na GP24