Pakiet awaryjny w domu każdego Holendra

Pakiet awaryjny w domu każdego Holendra

Wojna na wschodzie Europy. Katastrofalne powodzie w jej środkowej części. Wszystko to utwierdza ekspertów do spraw bezpieczeństwa ludności w Królestwie Niderlandów do tego, by wystosować pewien apel do Holendrów. Wskazują oni, iż mieszkańcy krainy tulipanów powinni mieć w domu pakiet awaryjny, swoisty plecak ucieczkowy. Tak, by w razie czego być gotowym na najgorsze.

Nieprzygotowani

Niedawno dowódca sił zbrojnych, Peter van Uhm stwierdził, że w ciągu trzech najbliższych lat nie dojdzie do nowej wojny. W efekcie on sam nie ma w domu zestawu ratunkowego, dodatkowych butelek wody czy baterii. Podejście to dla wielu ekspertów to wkładanie kija w szprychy koła czegoś takiego jak odporność społeczeństwa. Specjaliści wskazują bowiem, iż kryzys nie musi wcale oznaczać wojny i inwazji. Nie musi to być konflikt zbrojny. Może to być na przykład powódź taka, jaka dotknęła cześć Polski. Może to być tęż brak prądu czy skażenie wody pitnej. Nawet niedawne problemy z systemem Windows pokazują, jak łatwo zaburzyć sprawne działanie społeczeństwa.

 

48-godzin

Wiele osób w Holandii uważa, iż rząd ich ochroni, że służby ratownicze, wojsko, policja poradzą sobie z kryzysem. Owszem służby zajmą się każdą sytuacją. Ludzie jednak zapominają, że wedle niderlandzkich przepisów rząd oczekuje od każdego obywatela, iż w momencie kryzysu będzie on w stanie poradzić sobie sam przez 48 godzin. Zanim więc przyjdzie pomoc, Holender powinien przetrwać dwie doby sam.

Przygotowania

W tym celu dobrze by każdy w domu miał zestaw awaryjny. W jego skład powinna wchodzić woda (po 3 litry na osobę na dzień), jedzenie z długim okresem ważności, radio na baterie, świece, zapałki, latarka, apteczka, ciepłe koce, narzędzia, gwizdek, kopie ważnych dokumentów zapasowe klucze czy gotówka. Wszystko to należy przechowywać  w łatwo dostępnym miejscu, najlepiej w wodoodpornym opakowaniu. Jeśli jest to możliwe, to powinno się to znaleźć nawet w plecaku, który można łatwo złapać i opuścić z nim budynek (wtedy to mowa o tak zwanym zestawie ucieczkowym).

Wieś na plusie

Czy to starczy, by przetrwać? Specjaliści wskazują na jeszcze jeden ważny aspekt, jakim jest spójność społeczna. W sytuacjach kryzysowych bardzo ważna jest współpraca, działanie razem w małym gronie, np. sąsiedzkim, lokalnym. W tym zakresie dużo lepiej prezentują się wsie i małe miasteczka. W dużych metropoliach, w blokowiskach często istnieje potężna anonimowość. Ludzie nie przejmują się tym, co dzieje się u sąsiadów. To zaś może sprawić, iż w sytuacji zagrożenia mieszkańcy nie przyjdą sobie z pomocą. Warto więc żyć w zgodzie z ludźmi po drugiej stronie ściany naszego mieszkania i być przygotowanym na ewentualny kryzys. Jak bowiem widać, by przetrwać 48 godzin wcale nie potrzeba zbyt dużo. Nie są to tez koszty, na które nie można sobie pozwolić. Wydanie zaś kilku euro pozwoli nam uniknąć problemów w trakcie ewentualnego kryzysu.

 

Źródło:  AD.nl

Źródło: Denkvooruit.nl