Co trzeci pacjent w Holandii trafia nie tam, gdzie powinien

112 dostępny tez przez internet

Dane ujawnione przez holenderskich dziennikarzy z AD szokują. Wynika z nich, iż co trzeci pacjent, który na skutek wypadku doznał poważnych obrażeń, trafia nie do tego szpitala co trzeba. W efekcie poszkodowani, których stan często zagraża życiu, nie otrzymują najlepszej, możliwej opieki medycznej, co czasem przybiera wręcz tragiczny skutek.

Wypadek

Jak można trafić nie do tego szpitala? Odpowiedź jest prosta, na drodze X ma miejsce poważny wypadek. Do poszkodowanych wezwane zostaje pogotowie. To jednak, zamiast wieźć rannych do specjalistycznego centrum urazowego, oddaje pacjentów pod opiekę lokalnego szpitala, który często nie ma odpowiednich sił i środków zająć się ofiarą tak, jak stworzone specjalne w tym celu oddziały. Widać to dobrze w badaniach przeprowadzonych przez National Network Acute Care (LNAZ). Pokazują one na przykład, że 72 proc. pacjentów w centrum urazowym miało tomografię komputerową w ciągu godziny. W klasycznym, zwykłym miejskim szpitalu odsetek ten spada zaledwie do 42 procent. Owszem ludzie ci przejdą tomografię, ale w sytuacji zagrożenia życia i podejrzenia, np. krwotoku podczaszkowego liczy się każda minuta.

Walka z czasem

Kto najczęściej trafia tam, gdzie nie powinien? Poszkodowani, którzy mieli wypadek z dala od specjalistycznego centrum urazowego. Jeśli do takiej placówki jest więcej niż 25 minut drogi, to pogotowie woli zawieźć ofiary do zwykłego szpitala. Taka sytuacja ma miejsce wtedy w przypadku praktycznie co drugiego pacjenta. Czemu tak się dzieje? Nie można tu bezpośrednio winić medyków i wskazywać, iż nie chce im się zbyt daleko jeździć. Ludzie ci działają bowiem pod stałą presją. Mając pacjenta w ciężkim stanie często wolą oddać go pod opiekę zwykłego szpitala niż jechać z nim kilkanaście minut. Wszystko w myśl zasady, iż „lepsza taka pomoc niż żadna”.

Problem kobiet

Co ciekawe problem ten dotyka w większym stopniu kobiet niż mężczyzn. Nie wynika to jednak z szowinizmu personelu w karetkach, a postawy samych pań. Wbrew stereotypom nie jest to bowiem słaba płeć. Kobiety, zwłaszcza starsze, na skutek między innymi osteoporozy częściej się łamią, mają jednak przy tym dużo większy niż mężczyźni próg odporności na ból. Efekt. Panie pomimo ciężkiego stanu dużo rzadziej się skarżą, więc często pogotowie bierze ich stan za lepszy, niż jest on w rzeczywistości.

 

Prosta decyzja

Swoje żniwo zbierają też błędy w samej selekcji rannych, kiedy to personel medyczny źle oceni stan pacjenta. Wszystko to razem tworzy wspomniany obraz tego, iż co trzeci pacjent nie trafia tam, gdzie powinien. Aby temu zapobiec, minister zdrowia już w 1999 roku zdecydował, iż pacjenci z poważnych wypadków powinni trafiać do specjalistycznych szpitali, centrów urazowych. Po 22 latach zalecenie to jednak nadal nie jest spełniane. Przez to co roku ofiary wypadków giną, lub kończą na wózkach inwalidzkich, kiedy to mogłyby normalnie chodzić, jeśli specjalistyczna pomoc przyszłaby na czas.