Ostatni Sylwester z fajerwerkami w Holandii. Branża kończy wielkim hukiem.

Ostatnie fajerwerki

Ostatni Sylwester z fajerwerkami w Holandii. Branża kończy wielkim hukiem.

Jutro rusza sprzedaż fajerwerków – i wszystko wskazuje na to, że to ostatni raz w historii. Od przyszłego roku ma obowiązywać ogólnokrajowy zakaz. Sprzedawcy alarmują: wciąż nie wiadomo, czy i ile dostaną odszkodowania. Wielu zainwestowało setki tysięcy euro w magazyny i infrastrukturę. Bez jasnych decyzji rządu część firm może nie przetrwać, a branża stoi na krawędzi upadku.

Ostatnia sprzedaż fajerwerków? Branża wciąż czeka na decyzję o odszkodowaniach

Już jutro rusza sprzedaż fajerwerków dla konsumentów. Prawdopodobnie będzie to ostatni raz, ponieważ od przyszłego roku – na mocy ustawy o bezpiecznym świętowaniu – ma wejść w życie ogólnokrajowy zakaz fajerwerków. Oznacza to, że po wielu latach handlowcy będą musieli zakończyć działalność.

Zanim jednak zakaz zacznie obowiązywać, wciąż pozostaje wiele niewiadomych. Konieczne jest opracowanie planu egzekwowania przepisów dla policji i burmistrzów, a także ustalenie zasad rekompensat finansowych dla sprzedawców. Negocjacje w tej sprawie nadal trwają.

Sprzedawca fajerwerków Dick Til z Doetinchem mówi wprost, że brak jasności budzi frustrację. Zakaz zbliża się szybko, a wielu przedsiębiorców wciąż nie wie, co stanie się z ich lokalami i kosztownymi magazynami-bunkrami do przechowywania fajerwerków. Inwestycje były duże i pytanie o odszkodowanie pozostaje bez odpowiedzi.

Część sprzedawców, jak Frits Pen z Enschede, ma dodatkowe źródła dochodu – organizuje profesjonalne pokazy fajerwerków. Choć takie widowiska są wskazywane jako alternatywa dla prywatnego odpalania, Pen uważa je za rozwiązanie nierealne na dużą skalę. Wymagają certyfikatów i wykwalifikowanego personelu, którego w Holandii jest za mało.

W kraju działa ponad 800 sprzedawców fajerwerków. Dla jednych to niewielka część obrotu, dla innych – główne źródło dochodu. Wartość rynku w ubiegłym roku wyniosła około 118 milionów euro. Branża początkowo domagała się niemal 900 milionów euro rekompensaty, ale obecnie mówi się o kwocie znacznie bliższej 50 milionom.

Warto jednak pamiętać, że już teraz w wielu gminach obowiązują lokalne zakazy, a mandaty za ich łamanie są wysokie.

Eksperci podkreślają, że oczekiwanie rekompensaty jest zrozumiałe – podobne rozwiązania stosowano wcześniej wobec innych branż zmuszonych do zakończenia działalności. Ostateczna wysokość odszkodowań będzie jednak zarówno decyzją polityczną, jak i prawną.

Sprzedawcy obawiają się, że na zmianach najbardziej skorzystają duzi importerzy, a mali przedsiębiorcy zostaną z długami, długoterminowymi umowami najmu i bez realnego wsparcia.

Dlaczego Holandia chce wprowadzić zakaz?

Holenderskie władze od lat wskazują na:

  • dużą liczbę rannych w noc sylwestrową,

  • ataki na służby ratunkowe,

  • ogromne zniszczenia mienia,

  • stres u zwierząt i osób starszych.

Każdego roku policja i straż pożarna są przeciążone, a koszty sprzątania i leczenia idą w dziesiątki milionów euro. Zakaz ma poprawić bezpieczeństwo i ograniczyć chaos w noc sylwestrową.

Czy zakaz będzie obowiązywał wszystkich?

Tak – jeśli przepisy wejdą w życie, osoby prywatne nie będą mogły legalnie odpalać fajerwerków. Alternatywą mają być:

  • profesjonalne pokazy organizowane przez miasta,

  • lokalne wydarzenia noworoczne.

źródło: nos.nl

Masz newsa