On nie był sobą, czyli relacja żony zabójcy polsko-holenderskiego małżeństwa

On nie był sobą, czyli relacja żony zabójcy polsko-holenderskiego małżeństwa

Dzień przed zamordowaniem Polaka i jego żony w Weiteveen policjanci odwiedzili dom przyszłego zabójcy Richarda K., by porozmawiać z nim o jego konflikcie z polsko-holenderską parą, której sprzedał dom. Oficerowie przekazali mu, iż wypuścili przybysza znad Wisły z aresztu po tym jak ten rzekomo uderzył głową K.  To nie spodobało się przyszłemu zabójcy: „Richard był bardzo smutny, <<kiedy, do cholery, będziemy chronieni>> powiedział policjantom" - relacjonuje jego żona Ingrid.

Relacja żony

Dziennikarzom AD udało się spotkać i porozmawiać z kobietą, której mąż z zimną krwią zabił polsko-holenderskie małżeństwo, któremu rok wcześniej sprzedał dom. Mężczyzna atakiem z 16 stycznia sprawił, iż dzieci pary została bez rodziców, a Holandia dowiedziała się, do czego mogą prowadzić waśnie sąsiedzkie i nieporozumienie.  Zaznaczamy, iż w materiale tym pojawi się punkt widzenia, kobiety, która wspierała oskarżonego o podwójne morderstwo. Przedstawiona tu wizja nie jest więc bezstronna.

 

Nie był sobą

Jak wskazują dziennikarze kobieta, nie chce udzielać długiego wywiadu. Nie chce zdradzać zbyt dużo, by nie wpakować jej ukochanego w jeszcze większe kłopoty. Zdecydowała się jednak podzielić ze światem swoją wizją. Pokazać jak kłótnie mogą zniszczyć człowieka i sprawić, że da się oszaleć z nienawiści. „To, co się stało, jest straszne. Nie możemy tego cofnąć. On także otrzyma swoją karę. Zasłużył na to. Ale" — mówi niderlandzkim mediom, dodając - „nie był sobą”.

 

Chory

Jak wspomina kobieta, jej mąż zdecydował się sprzedać budynek należący kiedyś do jego rodziców, by ułatwić sobie życie. Ingrid wskazuje, iż jej ukochany nie czuł się najlepiej. W 2015 przeszedł udar i to mocno odbiło się na jego zdrowiu. Również w 2022 roku jego stan dość mocno się pogorszył. Dlatego też zdecydował się o zbyciu budynku, który miał dać rodzinie zastrzyk finansowy. W ten sposób sprzedał dom w styczniu 2023 roku, licząc na spory dopływ gotówki. Jak mówi kobieta, pragnął ciszy i spokoju i „robienia ciekawych rzeczy z rodziną”.

 

Spirala

Jak się jednak okazało, sprzedaż nie dała spokoju. Seria kłótni z nowymi właścicielami doprowadziła do tego, iż jej mąż, znany w okolicy myśliwy, najpierw zastrzelił żonę Polaka w jej samochodzie, potem zaś udał się do budynku i zabił naszego obywatela. Zrobił to, jak wskazuje prokuratura, w niezwykle brutalny sposób na oczach 12-letniego syna Polaka.

 

Nie planował teo

Pytana przez dziennikarzy o zabójstwo kobieta nie chce nic mówić. Wskazuje jednak, iż: ,,Mój mąż naprawdę nie myślał (planował), pewnego poranka: pójdę tam i pozbędę się tych ludzi, nie. W tamtym momencie po prostu nie był sobą” – mówi dziennikarzom, wskazując, iż była to właśnie kulminacja rocznych napięć i spięć z nowymi gospodarzami. Twierdzi również, że Polak nawet niedawno pobił jej ukochanego. ,,Byłam tam. Jestem świadkiem. Miał na głowie guza jak całe jajko. Ze względu na jego stan zdrowia pojechaliśmy do szpitala, tej samej nocy zrobiliśmy badanie i pozostał tam przez kilka godzin” – mówi kobieta.


Zmiana

Po kilku godzinach szpitalnej obserwacji parze pozwolono udać się do domu. Stwierdzono bowiem, iż mężczyźnie nic nie jest.  Żona Holendra uważała, iż partner po uderzeniu nadal czuł się źle.  Miał mdłości, był zamknięty w sobie. Kobieta rozmawiała o tym w swojej firmie ze współpracownikami: „Koledzy radzili również, aby go uważnie obserwować. Jeśli mocno uderzysz się w czoło, robi to coś z twoim mózgiem” - mówi.

 

Policja

Dzień przed morderstwem do domu Ingrid i Richarda przyszedł policjant. „Wtedy powiedzieliśmy mu, że chcemy omówić ten konflikt. Wskazywałyśmy już na to kilka razy wcześniej. W ogóle nie chcieliśmy się kłócić” - przekazała kobieta, komentując to, co powiedziała oficerowi. Stróż prawa przekazał zaś, że Polak został zwolniony z aresztu. Wtedy to jej mąż miał wybuchnąć gniewem: „Co, do cholery, musi się wydarzyć, zanim choć raz będziemy chronieni” - relacjonuje kobieta, która jak sama wskazuje, prosiła go o spokój, mówiąc, iż „sprawiedliwość zwycięży”.

Sprawiedliwość po naszej stronie

Sprawiedliwość jednak nie zwyciężyła. Holender wziął broń i poszedł sam wymierzyć taką, jaką chciał. Jak ukochany Ingrid mógł się tak zmienić? W rozmowie z dziennikarzami AD, wspomniała, iż nie ma pojęcia. Być może to uderzenia w głowę, być może stres. „Musicie sobie wyobrazić. Przez rok byliśmy przez nich dręczeni. On (Polak), był tutaj za domem. Skąd to wiem? Mamy nagrania z kamer, na których widać sylwetkę. Mieszkam tu już dwadzieścia lat i nigdy nie było żadnych kłopotów. Dla mnie jeden plus jeden równa się dwa. Mam także nagrania, na których widać, że ten człowiek jeździ ulicą i straszy moje dzieci. Ale teraz policja musi to wszystko zbadać” - mówi zauważając, że jej mąż, pozostawiony bez pomocy policji, postanowił sam chronić rodzinę.

Co jednak ciekawe przyjaciele zamordowanego polsko-holenderskiego małżeństwa mówią to samo. Wskazują, iż K. ich prześladował i nastawił przeciw nim całą wieś. Jak było naprawdę? To ma ustalić prokuratorskie śledztwo i sądowy proces. Pierwsza rozprawa odbędzie się 17 kwietnia w sądzie w Assen.

 

 

Źródło:  AD.nl