Ojciec szuka kierowcy, który potrącił mu syna

Ojciec szuka kierowcy, który potrącił mu syna

Gdy Geert podniósł słuchawkę, usłyszał w niej głos obcego mężczyzny i krzyk swojego 14-letniego syna. Jego rozmówca, świadek wypadku przekazał rodzicowi, iż dziecko zostało potrącone, a sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Ojciec nie chciał tak tego pozostawić. Opiekun zdecydował się rozpocząć „obławę” na kierowcę, który zostawił ich syna wijącego się z bólu bez pomocy.

 „Nie po to, żeby go zaatakować, ale żeby wyjaśnić tej osobie, że odjechanie naprawdę w takiej sytuacji nie jest możliwe” – mówi mężczyzna dziennikarzom AD, odpowiadając na pytanie czemu chce odnaleźć kierowcę.

 

Wypadek

14-latek był wyjątkowo zdrowym chłopcem. W szpitalu był raz, podczas swoich urodzin. Potem widział go tylko z zewnątrz, aż do ostatniego wtorku, kiedy to nastolatek padł ofiarą wypadku. Chłopiec został potrącony przez skuter, przez co jego kości zostały mocno pokiereszowane. Stan chłopaka był na tyle ciężki, iż niezbędna była natychmiastowa operacja.

 

Trudna chwila

Jego ociec też nie zapomni tej chwili. Około godziny 18 zadzwonił do niego nieznany numer. Mężczyzna postanowił odebrać telefon. Słowa rozmówcy i odgłosy w słuchawce zmroziły go. „Słyszę, jak twój syn krzyczy z bólu... Cóż, mogę ci powiedzieć serce płacze”.
Geert jednak nie spanikował. Wsiadł z żoną do samochodu i ruszył na Amersfoortseweg w Nijkerkerveen, gdzie skuter potrącił 14-letniego rowerzystę. „Kiedy tam dotarłem, od razu zauważyłem, że coś jest nie tak” – powiedział dziennikarzom rodzic. Jego syn był w ciężkim stanie. Ociec nie czekał na karetkę, postanowił sam zawieźć syna do szpitala, gdzie szybko trafił na stół operacyjny.

 

Poszukiwania

Po operacji 14-latek spał  w szpitalu. Jego matka była przy nim. Mężczyzna postanowił zaś wrócić na miejsce wypadku syna. „Wróciłem na miejsce kolizji. Widziałem, że były tam kamery. Była 1 w nocy, a ja wciąż dzwoniłem do drzwi tych ludzi. Na szczęście otworzyli i byli skłonni do współpracy” – mówi. Mężczyzna miał punk zaczepienia. Później napisał na Facebooku, iż oferuje 500 euro za wskazanie sprawcy. „Złota wskazówka 500 euro” – ogłosił. „Wiesz dlaczego? Chcę porozmawiać z osobą, która uderzyła mojego syna. Zapytać jak wyobraża sobie pozostawienie kogoś bezbronnego?”

Dam do zrozumienia

Wiadomość zrozpaczonego ojca udostępniło setki osób. Czy mężczyzna chce sam wymierzyć sprawiedliwość? „Co zrobię, jeśli uda mi się porozmawiać ze sprawcą?” – Geert powtórzył pytanie zadane przez dziennikarzy AD. Po chwili milczenia stwierdza: „Dam mu jasno do zrozumienia, że ​​nie można kogoś zostawić własnemu losowi. Wypadek może się zdarzyć, mnie też się to może przydarzyć... Ale jechać dalej? To świadomy wybór i możesz go dokonać”
Czy Państwo też by tak postąpili, gdyby w szpitalu leżało Wasze dziecko?

 

Epilog

Kierowca, sprawca wypadku zgłosił się sam na komendę, przyznając do tego co zrobił. Nie wiadomo jednak czy mężczyznę ruszyło sumienie, czy przestraszył się konsekwencji jakie go czekają jeśli to policja po niego przyjdzie lub rodzic odnajdzie go pierwszy.

Źródło: AD.nl