Oguzhan zmarł po tym jak kuzyn strzelił mu w głowę

On nie był sobą, czyli relacja żony zabójcy polsko-holenderskiego małżeństwa

25-letni Oguzhan zmarł po kłótni z dwójką swoich przyjaciół. Jak to możliwe? Trójka mieszkańców Rotterdamu ostro się pokłóciła. Spór wymknął się spod kontroli i jeden z mężczyzn chwycił za broń, padł śmiertelny strzał. Co było przyczyną awantury? Pieniądze.

27 grudnia ubiegłego roku trójka przyjaciół spotkała się w domu Oguzhana K., imiennika późniejszej ofiary. W budynku na Huniadijk w Rotterdamie-IJsselmonde emocje sięgnęły zenitu. 25-letni Sakir A. wrzeszczał na Oguzhana (ofiarę). Ten miał mu bowiem dać pieniądze. Sytuacja zrobiła się tak napięta, iż włączył się w nią również K., gospodarz ma dość kłótni w jego domu. Próba uspokojenia gości nie przynosi jednak skutku. Późniejsza ofiara zwróciła się przeciw niemu i kazała mu milczeć.

 

Ma dość

W tym momencie gospodarz Oguzhan K. miał dość. Bał się, iż dwójka zaraz się pozabija. By uspokoić przyjaciół, K. postanowił działać. „Potem wyjąłem pistolet z torby i wycelowałem w jego nogi. Chciałem go przestraszyć” – powiedział przed sądem.

 

Lista śmierci

Skąd K. ma broń? Nie jest on „świętym”, jak wskazał, zdarzyło mi się kilkukrotnie okraść pewnych złych ludzi i od tego momentu był na ich „liście śmierci”. Bojąc się więc o swoje życie, mężczyzna kupił broń i miał ją od kilku miesięcy cały czas przy sobie.

 

Zadziałało

Widok broni ostudził emocję u imiennika gospodarza. Mężczyzna spokorniał i się wycofał. W tym momencie K. wydawało się, iż jest już po wszystkim. Gdy jednak przyszła ofiara podeszła do gospodarza zaczęła się z nim szarpać. Podczas tej szarpaniny gospodarz uderzył bronią swego imiennika. Cios był silny, ale to nie on był najgorszy. Odbezpieczony pistolet strzelił i kula trafiła 25-latka w głowę. „Podczas tej bójki uderzyłem go pistoletem w głowę. Potem był huk. To był wypadek" – powiedział przed sądem oskarżony.

Szok

Gdy kuzyni otrząsnęli się z szoku, postanowili działać. K. przekazał broń Sakirowi, aby ją wyczyścił. Następnie zaś włożyli ofiarę do samochodu i zawieźli ją do szpitala w Maasstad. Tam rannym zajęli się lekarze, ale nie udało im się go uratować. Gdy zaś K. wrócił do domu, czekała na niego policja, którą zaalarmowali sąsiedzi. W tym czasie jego kuzynowi udało się jednak zbiec i wyrzucił on broń i telefon ofiary.

 

Prokuratura

Zdaniem prokuratora to, co stało się 27-grudnia, nie było spotkaniem towarzyskim. Chciano wywrzeć presję na ofierze, ale raczej nie chciano jej zabić. W efekcie sąd oskarżył K. o nieumyślne spowodowanie śmierci. Dodał, iż K. mógł się domyśleć, iż bicie kogoś odbezpieczoną, załadowaną bronią palną może tak się skończyć. Domaga się więc dla niego 12 lat więzienia.  Dla jego kuzyna, A., trzech miesięcy więzienia za zacieranie śladów. To zaś co się stało, nazywa totalną głupotą. „Jeden poczuł się fajniej od drugiego i zaczął odgrywać rolę samca alfa. To było po prostu bez sensu” - skomentował tamte wydarzenia oskarżyciel.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 19 października.

Źródło:  AD.nl